piątek, 15 marca 2013

Chapter 5. After a drink or two I was putty in your hands



- Dostałyśmy się na imprezę Sylwestrową piłkarzy Chelsea!- Wykrzyczała uradowana Leah i od razu skierowała się w głąb sali, by móc wtopić się w tłum i porwać do tańca jakiegoś samotnego piłkarza.
Wątpię, żeby jej się to udało, ale trzymałam kciuki. Często myślałam, że my, zwykli ludzie zawsze będziemy w tyle, do tych, którzy są sławni. Myliłam się jednak.  Brunetka od razu  porwała jakiegoś Latynosa do tańca, a uśmiech z jej twarzy nawet nie schodził na sekundę.
Nie wyobrażałam sobie, że aż tak daleko uda nam się zajść. Nie wiedziałyśmy, że to ekskluzywny bal dla piłkarzy jednego, z najsławniejszych klubów na świecie! Wykiwałyśmy ochronę, bełkocząc przeróżne rzeczy, myślałyśmy że to zwykły klub, no trochę bardziej treściwszy niż pozostałe, ale skąd miałyśmy wiedzieć, że akurat tutaj zabawiają się spece od futbolu? Nigdzie nie było to napisane.
Czułam, że to chyba najlepszy dzień w moim życiu. Dokonałyśmy wspaniałych rzeczy z dziewczynami. Sam przyjazd tutaj był naszym wielkim osiągnięciem, a o Sylwestrze to nawet nie wspomnę! Chyba nie zapomnę go do końca swojego życia, naprawdę!
Chciałam wtopić się w tłum i zacząć tańczyć, ale Bóg obdarował mnie wielką nieśmiałością, więc najpierw musiałam wypić kilka głębszych, by się rozkręcić. Jak zwykle, poszło o kilka kieliszków za dużo, i praktycznie wcale nie kontaktowałam. Czułam się jak wolny, swobodny ptak. Miałam ochotę tańczyć, śpiewać, wydzierać się i zrobić wszystko, by choć jeden piłkarz zwrócił na mnie uwagę.
Jak na zawołanie pojawił się przy mnie brunet, którego już mijałam wiele razy na swojej drodze.
- Znowu się spotykamy, jesteśmy chyba sobie przeznaczeni.- Uśmiechnął się zawadiacko i próbował utrzymać się na nogach, ale niezbyt mu to wychodziło.
Zaśmiałam się lekko i kątem oka spojrzałam na jego twarz, a później w błyszczące, morskie tęczówki.
- Nie byłabym tego taka pewna.- Odpowiedziałam po krótkiej chwili i odeszłam, po raz kolejny go ignorując.
- Grasz trudną do zdobycia, a wiesz, że to jeszcze bardziej mnie pociąga?- Przygryzł dolną wargę i przejechał swoją zimną dłonią po moim rozgrzanym ramieniu.
Odwróciłam się w jego stronę i wlepiłam swój wzrok w jego oczy.
Z każdą sekundą pożądanie między nami wzrastało jeszcze bardziej.
Alkohol mocniej na mnie wpływał, co powodowało, że jakiekolwiek bariery znikały.
Chwyciłam go za rękę  i przyciągnęłam lekko do siebie.
Zaczęliśmy poruszać się w rytm jakiejś piosenki, która wpadła nam w ucho. Delikatnie wodził swoimi dłońmi po mojej talii, a ustami muskał szyję i usta. Przyznam, że w jego towarzystwie czułam się wyśmienicie, tak inaczej..
Szepnęłam mu kilka słów na ucho, po czym oboje w znacznie lepszych humorach opuściliśmy klub.
Zamówiona przez niego taksówka już na nas czekała.
Wydawał się być dżentelmenem, albo po prostu grał, by mi zaimponować.
Otworzył mi drzwi i ruchem dłoni wskazał miejsce, gdzie miałam usiąść.
Chwilę później i on siedział już obok mnie.
Stykaliśmy się swoimi ciałami, a zapach jego perfum jeszcze bardziej mnie podniecał.
Jeszcze chwila, a rozdarłabym jego granatową koszulę już w samochodzie.
Jak wspominał, po kilkunastu minutach staliśmy przed jego domem.  Mówił, że to będzie najbezpieczniejsze i najlepsze dla nas miejsce. W stu procentach się z nim nie zgadzałam.  Pogoniłam go jednak, by jak najszybciej odsunął swoje mieszkanie. To nieprawdopodobne, że czułam do niego aż taki pociąg!
Zdjęłam z siebie płaszcz, a później pomogłam brunetowi pozbyć się jego marynarki.
Przejechał dłonią po moich nagich plecach i mocno przyciągając mnie do siebie, lekko zaczął całować moją szyję, by później przenieść się na usta, tym samym doprowadzając mnie do szału.
Czułam, że jestem w niebie. Ciepło jego wprost gorących ust sprawiało, że po całym moim ciele przechodziły ciarki a ja czułam, że robię się jak z waty i jeszcze jeden jego ruch, a padnę bezwładnie na ziemię.
Całując się, przemierzaliśmy tak drogę z korytarza do salonu, tam rozpoczęła się niewielka gra wstępna. Szeptał do mnie tak czułe słowa, przez które myślałam, że oszaleję! Czasem to aż zamykałam jego usta długim pocałunkiem, gdyż mało brakowało, a wybuchłabym już przy początku naszej gry.
W salonie był czuły i słodki, z lekkością oddawał mi swoje krótkie pocałunki, a jego wzrok był chyba najłagodniejszy ze wszystkich, jakie kiedykolwiek widziałam.
W jego sypialni obudziła się w nim bestia, choć przyznam, że odrobina, albo nawet i dość duża odrobina pikanterii nie zaszkodzi, wręcz polepszy sytuację.
Rzucił mnie na łóżko, a potem sam przywarł do mnie swoim ciałem i zaczął mnie całować, teraz bardziej namiętnie, z każdym całusem zagłębiając się coraz bardziej, sprawiając, że cała unosiłam się do góry.
- Oddaję Ci się, a nawet nie wiem jak się nazywasz..- Westchnęłam.
Po chwili jednak żałowałam moich słów. Po cholerę mi były potrzebne teraz jego dane personalne?
- Mówią na mnie Eden.- Szepnął po chwili przerwy.
Myślałam już, że nie odpowie.
- Mogę mówić Raj?- Spytałam, przylegając do jego klatki piersiowej.
Rzucił mi zabójcze spojrzenie.
- Nazwisko to Hazard.
- Mogę mówić Przypadek? W grach pieniężnych w większości o wygranej decyduje przypadek, a ja Ciebie też wygrałam przez przypadek, albo nie! Ryzyko! Nie wiem do końca czy nie będę żałować dzisiejszej  nocy, w końcu prawie się nie znamy..
Zaśmiał  i wpił się w moje usta, bym już więcej nic nie powiedziała.
Wiedziałam, że moje słowa go podnieciły, dostrzegłam to w jego oczach, które zaczęły jeszcze bardziej połyskiwać w ciemności.
Teraz to już całkowicie przejął inicjatywę. Przylgnął do mnie z taką czułością, że kompletnie nigdy więcej nie chciałam już go ignorować.
Widać, że mu na mnie zależało. Od kilku dni ciągle stajemy sobie na drodze w naprawdę niezręcznych, przypadkowych momentach,  a to nie jest do końca normalne. Londyn jest bardzo duży, jednocześnie mogłabym wpaść na kilka całkiem obcych mi osób, a zawsze padało na niego.
Nie wiedziałam, że coś takiego przytrafi mi się podczas pobytu w stolicy. Wyobrażałam sobie wiele przecudownych sytuacji, ale przez moją  głowę nie przeszła nawet myśl, że mogłabym spotkać jakąś sławną osobę i to z nią spędzić Sylwestra, a nie z najlepszymi przyjaciółkami, z którymi planowałam to zrobić. One zapewne też bawią się teraz w całkiem przyjemnym gronie piłkarzy, a Leah chyba wybucha ze szczęścia, przecież ona wprost wielbi futbol, a taka okazja praktycznie nigdy się nie zdarza.
Nie minęła nawet godzina 23:00 a my już leżeliśmy przytuleni do siebie w łóżku.
Przyznam, że zachowywaliśmy się jak para, która jest ze sobą kilka lat. Nie znaliśmy się nawet, a jego dotyk działał na mnie tak kojąco, że nie chciałam, by ta chwila kiedyś dobiegła końca.
Lekko gładził moje włosy, przesuwając dłoń na moje nagie plecy, sprawiając, że kolejna porcja dreszczy przebiegła przez moje ciało.
Chcieliśmy przeleżeć tak całą noc, ale przecież za niecałą godzinę nastąpi Nowy Rok, więc powinniśmy wyjść z mieszkania.
Odpadała podróż do klubu, gdzie świętowali jego koledzy z drużyny, więc  postanowiliśmy zrobić sobie spacer pod Westminister, gdzie co roku prezentowany był pokaz fajerwerków i sztucznych ogni, a taki widok jest wprost przecudny.
Kazałam mu wziąć jeszcze lustrzankę, gdyż jak już wiele razy wspominałam, musiałam zrobić wiele zdjęć, by zapamiętać ten czas jak najlepiej. Chociaż w sumie i bez zdjęć zapamiętam go równie wspaniale.
Z wielkimi uśmiechami na twarzy opuściliśmy mieszkanie i jak najszybciej ruszyliśmy w stronę pałacu, by zdążyć na czas.
Podczas naszego spaceru mijaliśmy wiele osób znakomicie się bawiących. Widać, że są pozytywnie nastawieni na nadchodzący Nowy Rok.
Tak samo jak i ja! Jeszcze nigdy nie przeżywałam takiego Sylwestra.
Kiedy znaleźliśmy się już na miejscu, od razu chwyciłam lustrzankę od chłopaka i zaczęłam robić zdjęcia. Wprost uwielbiałam bawić się aparatem, a to niezmiernie sprawiało mi przyjemność.
Londyn wyglądał cudownie. Nagle setki fajerwerków rozbłysły się na niebie, oświetlając dosłownie całą panoramę stolicy. Chciałam zrobić jeszcze kilka zdjęć, ale właśnie wtedy brunet objął mnie lekko w pasie i musnął moje usta.
Zrobiłam przejrzysty uśmiech i odpowiedziałam mu tym samym.
Postanowiliśmy pooglądać jeszcze chwilę całą uroczystość i wrócić do jego mieszkania, by znowu zaszyć się w jego sypialni.




piątek, 1 marca 2013

Chapter 4. Tonight's the night, let's live it up.



Musiałam dziewczynom tłumaczyć o co chodziło z tym chłopakiem, bo kompletnie nie wiedziały o co mu biega, a przecież to sławna gwiazda, więc powinnam się cieszyć, że w ogóle na mnie spojrzał. Szczególnie to Leah mnie tak dręczyła pytaniami, że aż miałam ochotę wrócić do mieszkania i nie wychodzić do rozpoczęcia Sylwestra.
- Ale, że on mieszka blisko nas?!- Zapiszczały, chodząc za mną cały czas.
- Możecie dać mi w końcu święty spokój? Skąd mam wiedzieć?!- Rzuciłam, już naprawdę mocno podenerwowana.
Wtedy  dotarło do nich, że nic kompletnie nie wiem o tym chłopaku. Spojrzały się tylko na mnie dziwnym wzrokiem, po czym bez słowa ruszyłyśmy w dalszą wycieczkę po Londynie.
Lustrzanka służyła mi dosłownie przez cały czas, a zdjęć miałam ponad 500. Pobiję chyba dzisiaj rekord w fotografowaniu, jeszcze nigdy nie byłam aż tak skupiona nad tym, bowiem wolałam pooglądać różne budowle własnym okiem, teraz miałam jeszcze kilkanaście dni na to, więc spokojnie mogłam pozwolić sobie na zabawę w fotografa.
Wprost idealnie szło nam zwiedzanie. Całkiem inaczej, niż dzisiejszy początek dnia.  Dziewczyny w stoickim spokoju zaczęły bardziej angażować się w podróż, co znacznie poprawiło mój humor.
W końcu bez żadnych przeszkód mogłyśmy  oddać się wycieczce po największych atrakcjach stolicy i oczywiście wypić wprost najlepszego, mlecznego shake w Milkshake City. Miałyśmy ze sobą niewielki przewodnik, który pomagał nam odnaleźć niektóre miejsca. Całe szczęście, że się w taki wyposażyłyśmy, bo Londyn jest ogromny, a my praktycznie go nie znamy i miałybyśmy niezłe problemy z powrotem do domu.
Widok z The Tower of London był przecudowny. Tamiza, Westminister z Big Benem i London Eye.. czy można lepiej wyobrazić sobie Sylwester? Na pewno tego dnia zabłyśnie tutaj milion fajerwerków i sztucznych ogni. Obiecałyśmy sobie z dziewczynami, że przyjdziemy tutaj, by zobaczyć całą ceremonię. Przyjdziemy oczywiście, kiedy będziemy w stanie. Postaram się nie zabalować. Wolę ujrzeć miliony błyszczących iskierek, niż spać jeszcze przed północą, jednak znając dziewczyny, pewnie zaczną wlewać we mnie litry alkoholu, na które zmarnują większość pieniędzy, oczywiście bez mojej zgody. Nie chcę, żebyście myśleli, że jestem jakąś abstynentką, co uważa, że spożywanie alkoholu powinno być karalne oraz królową, co wszystkim rządzi, ale ja również składałam się na ten wyjazd i imprezę i nie chcę, żeby dosłownie wszystkie pieniądze poszły na napoje alkoholowe.
Tą kwestię musiałam z nimi jeszcze przedyskutować, choć wiem, że i tak mi nie ustąpią. Według nich Sylwester to impreza, gdzie trzeba totalnie zaszaleć i w wesołym nastroju wejść w nowy rok, który miał być lepszy niż ostatni, a gorszy niż kolejny.
Poruszyłam ten temat, kiedy wychodziłyśmy z London Eye. Dziewczyny oczywiście miały swoje ale.
-Dlaczego ty zawsze musisz taka być?- Od razu rzuciła Fanny, która wprost była fanatyczką ostrych imprez.
- Posłuchaj, czy ja mówiłam Ci, że ma nie być w ogóle alkoholu?!- Teraz już krzyknęłam.
- Dobra, laski, nie kłóćcie się. W takim układzie nie robimy swojego Sylwestra i  wybieramy się do jakiegoś klubu.-Dodała Leah i spojrzała się na mnie.
Obie miały za to do mojej osoby wyrzuty sumienia, ale okej. Klub byłby najlepszym rozwiązaniem w tym wypadku.
- Wszystko jest już pewnie zarezerwowane, nie da rady.- Westchnęła Fan.
- Spokojnie. Jakoś się uda, nie znasz mnie?- Leah przeczesała swoje bujne, ciemne włosy i zrobiła zawadiacki uśmiech.
Zaśmiałam się lekko, choć wiedziałam, że tym nie załagodzę całej sytuacji.
Moje przyjaciółki nadal były na mnie wściekłe, za tą całą awanturę z alkoholem. Kolejny raz zaczynało denerwować mnie ich zachowanie.
- Widać, że twój Anioł Stróż cały czas Ciebie pilnuje, żebyś znowu się nie pośliznęła. – Po kilkunastu minutach odrzekła Fanny, spoglądając w lewą stronę, gdzie znowu stał ten idiota z przyjaciółmi.
Fanatyczka futbolu po raz kolejny miała świeczki w oczach, a ja miałam ochotę przywalić jemu z całej siły w twarz. Dlaczego ciągle on?!
- Ty! On kiedyś grał w Lille!- Zapiszczała.
Wyminęłam dziewczyny i szybszym krokiem ruszyłam w stronę niewielkiej budki telefonicznej, by wykonać połączenie do Chrisa.
Za sobą usłyszałam jeszcze jakieś krzyki, które były bodajże w języku hiszpańskim, całkiem mi nie znanym, więc nie dowiedziałam się, o co temu komuś chodziło.
Idioci.

*
Ciągle ją spotykałem. To było na serio dziwne.
Rano pomogłem jej zebrać zakupy, potem spotkałem ją koło stadionu mojej drużyny, a teraz koło London Eye.
Mówiłem sobie, że to tylko przypadek, lecz wiedziałem, że to coś więcej.
Mój kolega wspominał, że patrzyła się na mnie inaczej, niż każda dziewczyna, którą spotykałem na swojej drodze.
Nawet mu uwierzyłem, choć byłem pewny, że mówi to specjalnie, gdyż jako jedyny w drużynie nie posiadałem dziewczyny.
- Znając życie spotkamy się jeszcze pewnie nie raz.- Dodałem po chwili i spojrzałem na brunetkę, która ukryła się w niewielkiej budce telefonicznej.

*
Dzisiaj nasz wymarzony dzień!
Czułam, że wstałam prawą nogą. Dziewczyny również były w humorze, a nasze wczorajsze sprzeczki odeszły już w niepamięć.
Bardziej martwiłyśmy się strojem na dzisiejszą imprezę niż kłótniami, które ostatnio zajęły nam bardzo dużo czasu.
Problem nie tkwił jedynie w outfitach, lecz także w klubie, w którym mieliśmy zakończyć Stary Rok.  Wprawdzie nie wybrałyśmy żadnego miejsca, gdzie miałyśmy spędzić ten dzień, a na organizowanie swojej domówki było już za późno.
Kilka razy przejrzałyśmy katalog i przewodnik po mieście w poszukiwaniu idealnych  restauracji/barów/klubów, ale nie mogłyśmy się zdecydować.  Postanowiłyśmy szukać na gapę. Ustaliłyśmy, że wyjdziemy wcześnie wieczorem z mieszkania i wtedy będziemy myśleć co i jak. A jeśli się nie uda, to kupimy szampana i powędrujemy pod Westminister, by podziwiać piękno fajerwerków, wtedy to również byłby mój najlepszy Sylwester w życiu, ba, nawet lepszy niż spędzony w jakimś klubie.
Chciałam powiedzieć o tym dziewczynom, ale wolałam ich już nie denerwować. Dobrze wiedziałam, że były przygotowane na podryw na jakichś dyskotekach, więc tutaj już przymknęłam na to oko. Nie zawsze musi im się podobać to samo, co mnie.
Zjadłyśmy  obiado-śniadanie i w spokoju  mogłyśmy zaszyć się w swoich pokojach, by poszukać idealną sukienkę ( a wiele kupiłam na wyprzedaży w sklepach) na dzisiejszą noc, kilka dodatków i buty, aby stworzyć taki outfit, który powali wszystkich na nogi.
Po kilku godzinach dopasowywania rzeczy, ułożyłam wprost idealny strój :  [klik]
Dziewczyny również wyglądały oszałamiająco.  Wystarczyło nam tylko poprawić ewentualne niedoskonałości i wyjść na miasto, by poszukać odpowiedniego miejsca na spędzenie dzisiejszej nocy.
Szukałyśmy bardzo długo. Byłyśmy w wielu najpopularniejszych restauracjach, klubach: Studio Valbonne, Royal Vauxhall Tavern, Ministry Of Sound i wielu innych.
Byłyśmy już zrezygnowane. W każdym klubie, albo nie wpuściła nas ochrona, albo nie było już wolnych miejsc. Mogłyśmy załatwić to wcześniej, albo  zorganizować tą wspólną imprezę.
Oczywiście wszystko poszło na mnie. Kiedy przechodziłyśmy przez King Road, ujrzałam wspaniałe miejsce!  Klub Henry J Beans Chelsea. Nie miałam co do tego podejrzeń, w budynku nie było zbyt głośno, a jeden ochroniarz pozwolił nam wejść.
- Udało się, laski!- Krzyknęła uradowana Fanny, wchodząc do wielkiej sali.
- Czekaj chwilę!- Krzyknęła uradowana Leah, a jej oczy przybrałby kształt pięciozłotówki.

***
Od Autora:
Wiem, przynudzam! ;<
Dodam jedynie, że w rozdziale piątym będzie się działo ;>