Musiałam dziewczynom tłumaczyć o
co chodziło z tym chłopakiem, bo kompletnie nie wiedziały o co mu biega, a
przecież to sławna gwiazda, więc
powinnam się cieszyć, że w ogóle na mnie spojrzał. Szczególnie to Leah mnie tak
dręczyła pytaniami, że aż miałam ochotę wrócić do mieszkania i nie wychodzić do
rozpoczęcia Sylwestra.
- Ale, że on mieszka blisko
nas?!- Zapiszczały, chodząc za mną cały czas.
- Możecie dać mi w końcu święty
spokój? Skąd mam wiedzieć?!- Rzuciłam, już naprawdę mocno podenerwowana.
Wtedy dotarło do nich, że nic kompletnie nie wiem o
tym chłopaku. Spojrzały się tylko na mnie dziwnym wzrokiem, po czym bez słowa
ruszyłyśmy w dalszą wycieczkę po Londynie.
Lustrzanka służyła mi dosłownie
przez cały czas, a zdjęć miałam ponad 500. Pobiję chyba dzisiaj rekord w
fotografowaniu, jeszcze nigdy nie byłam aż tak skupiona nad tym, bowiem wolałam
pooglądać różne budowle własnym okiem, teraz miałam jeszcze kilkanaście dni na
to, więc spokojnie mogłam pozwolić sobie na zabawę w fotografa.
Wprost idealnie szło nam
zwiedzanie. Całkiem inaczej, niż dzisiejszy początek dnia. Dziewczyny w stoickim spokoju zaczęły bardziej
angażować się w podróż, co znacznie poprawiło mój humor.
W końcu bez żadnych przeszkód
mogłyśmy oddać się wycieczce po
największych atrakcjach stolicy i oczywiście wypić wprost najlepszego,
mlecznego shake w Milkshake City. Miałyśmy ze sobą niewielki przewodnik, który
pomagał nam odnaleźć niektóre miejsca. Całe szczęście, że się w taki wyposażyłyśmy,
bo Londyn jest ogromny, a my praktycznie go nie znamy i miałybyśmy niezłe
problemy z powrotem do domu.
Widok z The Tower of London był
przecudowny. Tamiza, Westminister z Big Benem i London Eye.. czy można lepiej
wyobrazić sobie Sylwester? Na pewno tego dnia zabłyśnie tutaj milion
fajerwerków i sztucznych ogni. Obiecałyśmy sobie z dziewczynami, że przyjdziemy
tutaj, by zobaczyć całą ceremonię. Przyjdziemy oczywiście, kiedy będziemy w
stanie. Postaram się nie zabalować. Wolę ujrzeć miliony błyszczących iskierek,
niż spać jeszcze przed północą, jednak znając dziewczyny, pewnie zaczną wlewać
we mnie litry alkoholu, na które zmarnują większość pieniędzy, oczywiście bez
mojej zgody. Nie chcę, żebyście myśleli, że jestem jakąś abstynentką, co uważa,
że spożywanie alkoholu powinno być karalne oraz królową, co wszystkim rządzi,
ale ja również składałam się na ten wyjazd i imprezę i nie chcę, żeby dosłownie
wszystkie pieniądze poszły na napoje alkoholowe.
Tą kwestię musiałam z nimi
jeszcze przedyskutować, choć wiem, że i tak mi nie ustąpią. Według nich
Sylwester to impreza, gdzie trzeba totalnie zaszaleć i w wesołym nastroju wejść
w nowy rok, który miał być lepszy niż ostatni, a gorszy niż kolejny.
Poruszyłam ten temat, kiedy
wychodziłyśmy z London Eye. Dziewczyny oczywiście miały swoje ale.
-Dlaczego ty zawsze musisz taka
być?- Od razu rzuciła Fanny, która wprost była fanatyczką ostrych imprez.
- Posłuchaj, czy ja mówiłam Ci,
że ma nie być w ogóle alkoholu?!- Teraz już krzyknęłam.
- Dobra, laski, nie kłóćcie się. W
takim układzie nie robimy swojego Sylwestra i
wybieramy się do jakiegoś klubu.-Dodała Leah i spojrzała się na mnie.
Obie miały za to do mojej osoby
wyrzuty sumienia, ale okej. Klub byłby najlepszym rozwiązaniem w tym wypadku.
- Wszystko jest już pewnie zarezerwowane,
nie da rady.- Westchnęła Fan.
- Spokojnie. Jakoś się uda, nie
znasz mnie?- Leah przeczesała swoje bujne, ciemne włosy i zrobiła zawadiacki
uśmiech.
Zaśmiałam się lekko, choć
wiedziałam, że tym nie załagodzę całej sytuacji.
Moje przyjaciółki nadal były na
mnie wściekłe, za tą całą awanturę z alkoholem. Kolejny raz zaczynało
denerwować mnie ich zachowanie.
- Widać, że twój Anioł Stróż cały
czas Ciebie pilnuje, żebyś znowu się nie pośliznęła. – Po kilkunastu minutach
odrzekła Fanny, spoglądając w lewą stronę, gdzie znowu stał ten idiota z
przyjaciółmi.
Fanatyczka futbolu po raz kolejny miała świeczki w oczach, a ja
miałam ochotę przywalić jemu z całej siły w twarz. Dlaczego ciągle on?!
- Ty! On kiedyś grał w Lille!-
Zapiszczała.
Wyminęłam dziewczyny i szybszym
krokiem ruszyłam w stronę niewielkiej budki telefonicznej, by wykonać
połączenie do Chrisa.
Za sobą usłyszałam jeszcze jakieś
krzyki, które były bodajże w języku hiszpańskim, całkiem mi nie znanym, więc
nie dowiedziałam się, o co temu komuś chodziło.
Idioci.
*
Ciągle ją spotykałem. To było na
serio dziwne.
Rano pomogłem jej zebrać zakupy,
potem spotkałem ją koło stadionu mojej drużyny, a teraz koło London Eye.
Mówiłem sobie, że to tylko
przypadek, lecz wiedziałem, że to coś więcej.
Mój kolega wspominał, że patrzyła
się na mnie inaczej, niż każda dziewczyna, którą spotykałem na swojej drodze.
Nawet mu uwierzyłem, choć byłem
pewny, że mówi to specjalnie, gdyż jako jedyny w drużynie nie posiadałem
dziewczyny.
- Znając życie spotkamy się jeszcze
pewnie nie raz.- Dodałem po chwili i spojrzałem na brunetkę, która ukryła się w
niewielkiej budce telefonicznej.
*
Dzisiaj nasz wymarzony dzień!
Czułam, że wstałam prawą nogą.
Dziewczyny również były w humorze, a nasze wczorajsze sprzeczki odeszły już w
niepamięć.
Bardziej martwiłyśmy się strojem
na dzisiejszą imprezę niż kłótniami, które ostatnio zajęły nam bardzo dużo
czasu.
Problem nie tkwił jedynie w outfitach,
lecz także w klubie, w którym mieliśmy zakończyć Stary Rok. Wprawdzie nie wybrałyśmy żadnego miejsca,
gdzie miałyśmy spędzić ten dzień, a na organizowanie swojej domówki było już za
późno.
Kilka razy przejrzałyśmy katalog
i przewodnik po mieście w poszukiwaniu idealnych restauracji/barów/klubów, ale nie mogłyśmy
się zdecydować. Postanowiłyśmy szukać na
gapę. Ustaliłyśmy, że wyjdziemy wcześnie wieczorem z mieszkania i wtedy
będziemy myśleć co i jak. A jeśli się nie uda, to kupimy szampana i powędrujemy
pod Westminister, by podziwiać piękno fajerwerków, wtedy to również byłby mój
najlepszy Sylwester w życiu, ba, nawet lepszy niż spędzony w jakimś klubie.
Chciałam powiedzieć o tym
dziewczynom, ale wolałam ich już nie denerwować. Dobrze wiedziałam, że były
przygotowane na podryw na jakichś dyskotekach, więc tutaj już przymknęłam na to
oko. Nie zawsze musi im się podobać to samo, co mnie.
Zjadłyśmy obiado-śniadanie i w spokoju mogłyśmy zaszyć się w swoich pokojach, by
poszukać idealną sukienkę ( a wiele kupiłam na wyprzedaży w sklepach) na
dzisiejszą noc, kilka dodatków i buty, aby stworzyć taki outfit, który powali
wszystkich na nogi.
Po kilku godzinach dopasowywania
rzeczy, ułożyłam wprost idealny strój : [klik]
Dziewczyny również wyglądały
oszałamiająco. Wystarczyło nam tylko
poprawić ewentualne niedoskonałości i wyjść na miasto, by poszukać
odpowiedniego miejsca na spędzenie dzisiejszej nocy.
Szukałyśmy bardzo długo. Byłyśmy
w wielu najpopularniejszych restauracjach, klubach: Studio Valbonne, Royal Vauxhall Tavern, Ministry Of Sound i wielu
innych.
Byłyśmy już zrezygnowane. W
każdym klubie, albo nie wpuściła nas ochrona, albo nie było już wolnych miejsc.
Mogłyśmy załatwić to wcześniej, albo zorganizować tą wspólną imprezę.
Oczywiście wszystko poszło na
mnie. Kiedy przechodziłyśmy przez King
Road, ujrzałam wspaniałe miejsce! Klub Henry J Beans Chelsea. Nie miałam
co do tego podejrzeń, w budynku nie było zbyt głośno, a jeden ochroniarz
pozwolił nam wejść.
- Udało się, laski!- Krzyknęła
uradowana Fanny, wchodząc do wielkiej sali.
- Czekaj chwilę!- Krzyknęła
uradowana Leah, a jej oczy przybrałby kształt pięciozłotówki.
***
Od Autora:
Wiem, przynudzam! ;<
Dodam jedynie, że w rozdziale piątym będzie się działo ;>
Ciągle na siebie wpadają, no proszę bardzo. Ja wiem, że ty wiesz, że ja wiem że tu będzie ostro ;> Czyżby na imprezie też się spotkali? Hmmm? ;> Tego się dowiemy w kolejnym roździale :D
OdpowiedzUsuńmagi091
haaaaa, znów się spotkają! w tym klubie! Ja ci to mówię :DDDD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na nowość <333333333
Nie moge spac, wiec dokonczylam czytac na telefonie i komentuje.
OdpowiedzUsuńJeju, jeju czarodzieju! Ty to umiesz jakies klotnie wprowadzc xD
Ale mniejsza o to...
Ta koncowka... Ja nie moge, wiem co sie swieci ;d
Mrrrrr, ale jazda! Kosmos.
Czekam na kolejny!
Buziaczki <3 <3 <3
Przepraszam za SPAM. Jesli przeszkadza to usuń go: Because I love you...: Epilog http://because-i-love-you-blogstory.blogspot.com/2013/02/epilog.html?spref=tw
OdpowiedzUsuńBędzie się działo w tym klubie. Czuję to <3
OdpowiedzUsuńAhh, czekam na nowość :D
Zapraszam na nowość na http://nie-warta-cierpienia.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPS: Zaraz tu wrócę i przeczytam nowy u Cb :)
Ciągle na siebie wpadają więc w klubie będzie pewnie to samo. Dziewczyny będą jej jeszcze dziękować, że nie urządziły imprezy w domu tylko wyszły na miasto. Coś czuję, że na dobre im to wyjdzie :)
OdpowiedzUsuńO, widzę, że znalazłam bratnią duszę! Też nie cierpię ostrych imprez, na których więcej alkoholu niż czegokolwiek innego, a po trzech godzinach każdy śpi. Kiecka na imprezę jest obłędna! Coś czuję, że w klubie dojdzie do kolejnego spotkania, ale nie będzie ono już takie krótkie ;]. Nie mogę się doczekać dalszej części! Ogólnie opowiadanie (mimo, że poniekąd o Chelsea) mi się podoba i z utęsknieniem będę wyczekiwała nowych odcinków tak jak to było w przypadku twojej poprzedniej historii :).
OdpowiedzUsuńA jak już tu jestem i komentuję, to przy okazji zapraszam do siebie na nowy odcinek, jeśli masz ochotę :).
Ja też nie przepadam za ostrymi imprezami, w których alkohol leje się strumieniami ale w ten jeden dzień można zaszaleć. Pozwolić sobie na coś więcej. I czyżby teraz miało dojść do kolejnego spotkania naszych bohaterów? skoro już tak na siebie wpadają i wpadają to naprawdę wcale mnie to nie zdziwi. tym bardziej, że tym razem mogłoby się coś więcej zadziać i nasza bohaterka może w końcu tym razem by już od niego nie uciekała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Nie no oni na siebie wpadaja ciagle xd i jest git. cos czuje ze na tej imprezie tez sie pojawi i nie mam nic przeciwko <3 i czekam na piatke bo pewnie beda niezle akcje <3 ppzdrawiam :*
OdpowiedzUsuńMale-jest-wredne.blogspot.com ---> zapraszam na rozdzial 16 :*
Dałabym sobie rękę uciąć, że znowu się spotkają, ba, nawet na tej imprezie. Rozdział nie był w ogóle nudny, z niecierliwością czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńZapraszam również do siebie:
http://manutdlov.blogspot.com
niesamowicie ich do siebie ciagnie, bo te ciagle 'spotkania' musze cos znaczyc:))
OdpowiedzUsuńbez alkoholu, tez mozna sie swietnie bawic, przy okazji wszystko pamietajac i budzac sie bez dolegliwosci:))
13! Zapraszam:)
my-perfect-drug.blogspot.com
Przepraszam za duży poślizg w komentowaniu, ale nie miałam komputera, a na telefonie nie wczytywało mi się to jasne tło twojego bloga i nie widziałam tekstu. Ahhh.. Te BlackBerry.
OdpowiedzUsuńSylwester w Londynie. Zazdroszczę. No i spotkać Edena. Podwójnie zazdroszczę. Coś podejrzanie często się spotykają... ^-^
Pozdrawiam i czekam na rozwój akcji.
Zapraszam na http://nie-warta-cierpienia.blogspot.com/ Pojawił się nowy rozdział. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńzapraszam na 14
OdpowiedzUsuńmy-perfect-drug.blogspot.com