poniedziałek, 11 lutego 2013

Chapter 2. Let's go and conquer London.



Nie czułam świątecznej atmosfery, która zwykle dopadała mnie pod koniec grudnia.  Zawsze biegałam uradowana, bo zaczynał padać śnieg, ubieraliśmy choinkę, kupowaliśmy prezenty, spotykaliśmy się z bliskimi. Teraz nie czułam tego wszystkiego. Siedziałam bezczynnie na kanapie, wpatrywałam się w ekran TV i oglądałam jakiś bezsensowny film, co kilka minut przeplatany reklamami. Są dwa rozwiązania, dlaczego tak się dzieje. Albo jestem już za stara na takie rzeczy, albo za bardzo tęsknię za Chrisem i wszystko widzę w szarych kolorach. Jednak przeczuwam, że to chyba jest ten pierwszy powód. Codziennie wieczorami widzę się z brunetem na skype, więc utrzymujemy ze sobą kontakt.  Nie jest to oczywiście realne spotkanie, ale i tak dobrze, że w ogóle jakieś jest.
Właśnie teraz byłam w trakcie rozmowy z nim przez telefon.  Jego głos łagodził wszystkie złe myśli i sprawiał, że unosiłam się do góry.
Moją rodzinę to trochę irytowało, bowiem  codziennie wisiałam, albo na komórce, albo na laptopie i rozmawiałam z brunetem przez pół dnia. Nie moja wina, że nie potrafimy bez siebie żyć.
Dzisiaj jest ostatni wolny dzień, by móc się w pełni wygadać, bowiem jutro z samego rana wyjeżdżamy do Londynu, a tam zapewne nie znajdę wystarczającej ilości czasu, by skontaktować się z moim chłopakiem!
- Nie uwierzysz! Spotkałem dzisiaj moich starych znajomych z Galway. Spędzamy razem Sylwestra!- Usłyszałam jego uradowany głos.
Przyznam, że kiedy słyszę go w pełni szczęśliwego, sama staję się szczęśliwa, jednak kiedy usłyszałam, że to z przyjaciółmi spędzi  Sylwestra, trochę się zasmuciłam. Znów zaczęłam zamartwiać się faktem, że nie będzie go przy mnie wtedy, kiedy go potrzebuję. On pewnie czuł to samo.
Jeszcze nigdy nie spędziliśmy wspólnie Nowego Roku. On wtedy był w Irlandii, ja we Francji. Nasz wspólny Nowy Rok polegał na napisaniu sms-a z życzeniami lub krótką rozmową przez telefon. To było wystarczająco za mało, obiecałam sobie, że kolejne święta spędzimy razem!
- Cieszę się, ale zawsze razem by było o wiele lepiej.- W moim głosie można było usłyszeć zawód.
- Już niedługo, a będziemy razem przemierzać przez ten świat.- Na te słowa chciałam natychmiast polecieć do Irlandii i wyściskać go z całych sił. Co ja bym bez niego zrobiła?
Uśmiechnęłam się pod nosem i westchnęłam. Ile ja bym dała, żeby go już zobaczyć.
Mogłabym rozmawiać z nim do 10 stycznia, ale wtedy moje ucho by odpadło, albo dziewczyny dostałyby szału, odesłały z powrotem do Valenciennes i byłyby nici z udanej zabawy.
Właściwie to teraz powinnam wykonać telefon do Fanny i Leah, aby wypytać się o szczegóły, kiedy mam stawić się pod ich mieszkaniem.
Nie chciałam, ale musiałam rozłączyć się z Chrisem. Życzyłam mu udanej zabawy i żeby wracał szybko do mnie.
Po kilku minutach zadzwoniłam do dziewczyn, aby dowiedzieć się szczegółów naszej podróży.
Załatwiały wszystko same, a ja nie wiedziałam kompletnie nic.  Z jednej strony fajnie, bowiem mogłam spędzić więcej czasu z moim chłopakiem, z drugiej źle, gdyż jechałam tak jakby na gapę, nie wiedząc, czego mam się spodziewać.
Miałyśmy się spotkać po Bożym Narodzeniu i wszystko ustalić, ale dziewczynom przedłużył się pobyt u ciotki, więc wszystko robiłyśmy szybko, bez zastanowienia.
Umówiłam się z nimi w La Marivaux, przynajmniej ta jedna była otwarta podczas świąt, a nikt w tym czasie nie przesiaduje w kawiarenkach, więc spokojnie mogłyśmy wypić gorącą mokkę, zjeść czekoladowe ciasto i omówić wszystkie rzeczy, tak by uchronić się od popełnienia jakiejkolwiek gafy!
Nałożyłam granatowy płaszcz i chowając komórkę do kieszonki spodni, skierowałam się w stronę celu. Było zimno, lecz ja uwielbiałam takową pogodę. Najlepsze są spacery zimową nocą. Wtedy mogę iść z uśmiechem na twarzy nawet i na koniec świata!

Przywitałam się z dziewczynami, po czym zajęłyśmy miejsce przy jednym ze stolików i najpierw zajęłyśmy się zamówieniem. Kiedy otrzymałyśmy swoje gorące napoje i słodkości, przeszłyśmy do najważniejszej sprawy naszego spotkania. Jutro z samego rana miałyśmy jechać pociągiem do stolicy, co niezbyt przypadło mi do gustu. Mogłyśmy lecieć samolotem, z ceną wyszłoby nam praktycznie to samo, oraz zaoszczędziłybyśmy więcej czasu, który mogłybyśmy przeznaczyć na zwiedzanie panoramy miasta. Dziewczyny nie przemyślały tego porządnie, a że zakupiły bilety na pociąg, jest już za późno by zrobić drobną korektę. No nic, jakoś będzie. Ustaliłyśmy, że po przyjeździe do wypożyczonego domku, odpoczniemy kilka godzin, a później wyskoczymy na miasto, by zapoznać się trochę z okolicą. Musiałyśmy wszystko zobaczyć przed Sylwestrem, by w Nowy Rok znać powrotną drogę do domu. Do tego dołączyłyśmy zwiedzanie stolicy, wycieczka na London Eye, Tower Bridge, pamiątkowe zdjęcia. Nie chciałam przyjechać do Londynu tylko po to, by ostro się zabawić. Wiedziałam, że nie przyjadę tutaj szybko, a powrót do Francji bez jakichkolwiek pamiątek mógłby sprawić u mnie załamanie psychiczne. Ja wprost uwielbiałam zwiedzać różne zakątki świata.
Kiedy byłam małą dziewczynką wiele razy podróżowałam z moim tatą po Francji jak i reszcie Europy. Zwiedziłam dosłownie całą Anglię ( oprócz Londynu, niestety), Hiszpanię, Włochy, Niemcy i Belgię.  Podczas nauki w szkole średniej przerwałam moją passę z podróżami, gdyż musiałam skupić się tylko i wyłącznie na lekcjach i doskonale zdać egzaminy. Teraz, kiedy mam odrobinę wolnego czasu, postaram się znowu wrócić do moich ulubionych czynności. Wyjazd do wielbionego przeze mnie Londynu rozpoczyna kolejny rozdział z podróżami w moim życiu!
Wracając do naszych planów, po Sylwestrze zamierzałyśmy zostać jeszcze przez dziesięć dni w stolicy. Kompletnie nie wiedziałyśmy co robić podczas tego ‘weekendu’. Największe atrakcje tego miasta zwiedzimy pewnie w przeciągu dwóch dni, więc pozostaje nam osiem kolejnych. Korzystając z tego, że Leah jest wielką miłośniczką piłki nożnej, mogłybyśmy pójść na jakiś mecz Ligi Angielskiej. W okresie grudzień/styczeń przewidywane były jakieś koncerty, więc to był nasz kolejny plan. Najlepszy byłby koncert Coldplay’a. Obejrzałam ich trasę koncertową i to, co dzieje się podczas ich występu, jest niesamowitym doświadczeniem! Do końca życia wspominałabym to wydarzenie!
- Mogłybyśmy też wyrwać jakieś gwiazdy z Londynu i przeprowadzić się do nich.- Rzuciła Fanny , dławiąc się gorącą kawą.
Spojrzałam na nią irytującym wzrokiem, a po chwili również się roześmiałam.
- Uważaj, bo jakaś gwiazda nas zechce.- Dodałam poważniej i wstałam.
Robiło się już późno, a chciałam się jeszcze dokończyć pakować. Dziewczyny odprowadziły mnie pod dom. Wracając uzgodniłyśmy najmniejsze drobnostki i ustaliłyśmy, że koło godziny ósmej rano mam się pojawić pod ich domem.

Ten ranek był dla mnie szczególnie męczący! Nie dość, że musiałam wcześnie wstać, to od godziny 6:00 musiałam słuchać bezsensownej kłótni rodziców, która była dosłownie normalnością jeśli chodzi o okres świąteczny. Oczywiście to była już końcówka świąt, więc nie rozumiałam przyczyny ich konfliktu, ale mimo wszystko zdenerwowało mnie to. Nie mogłam się nawet wyspać przed wyjazdem. Plusem było  to, że mogłam w pociągu  odespać te kilka godzin.
Zwlokłam się z łóżka w niezbyt dobrym humorze, wykonałam poranną toaletę, zjadłam śniadanie, sprawdziłam czy wszystko mam spakowane i już pół godziny przed czasem wyszłam z mieszkania. Gdybym siedziała tam kilka minut dłużej, przyznam, że bym nie przeżyła!
Dziewczyny były zdziwione faktem, że przyszłam o tak wczesnej porze, ale wpuściły mnie do środka. Tam mogłam przez chwilę poczuć spokój i opanowanie. Zbierały się bez zbędnych komentarzy, a ich rodzice jeszcze spali. Dziękowałabym całemu światu, gdybym to ja choć raz obudziłabym się wcześniej niż rodzice i z samego rana by panowała cisza. Marzenie.
Na pociąg zawiozła nas rodzicielka dziewczyn.  Byłyśmy mocno podekscytowane tym wyjazdem. Po raz pierwszy w Londynie.. Będzie się działo!
Mało brakowało a spóźniłybyśmy się na pociąg! Wtedy to już by była totalna masakra, byłby nici z Sylwestra i oblania naszych dobrze napisanych testów.
Kiedy już zajęłyśmy swoje miejsca i ochłonęłyśmy, przyszła pora, by zadzwonić do Chrisa. Miałam lekkie problemy z zasięgiem, ale wygadałam się z nim przez połowę drogi, natomiast kolejną połowę przespałam. Alice zbudziła mnie wtedy, kiedy już wysiadałyśmy.
Nie chcielibyście zobaczyć mojej miny, kiedy stanęłam na londyńskiej ziemi!
Mało brakowało a zaczęłabym piszczeć jak małe dziecko!
Od razu poczułam tą cudowną atmosferę, od zawsze marzyłam, by się tu znaleźć!
Teraz miałam jeden jedyny cel: Zrobić wszystko, by zapamiętać ten urlop do końca swojego życia!

***
Od Autora:
Drugi odcinek tak samo marny ja pierwszy. 
Mogę powiedzieć, że w odcinku trzecim zacznie się coś dziać.
Dodałam blogi do zakładki polecam także możecie zobaczyć w czym gustuję ;)
Do następnego ;*

14 komentarzy:

  1. ohohoho, będzie się dziać w tym Londynie!
    Już nie mogę się odczekać trójki! Przy okazji :
    zapraszam na część pierwszą :)
    www.barcelona--tv.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie się zapowiada ten blog. Jestem ciekawa co czeka je w Londynie, swoją drogą też chciałabym tam pojechać :) Czekam na następny i pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No, no, no! I otóż proszę państwa zaczyna się akcja na miarę Oscara! :D (nie kojarz mi tu z niemotą :*)
    Jest i Leah <3 Mraśnie, ale ten Chris zaczyna mnie irytować! Nie wiem dlaczego, tak po prostu.
    Dajesz szybko rozdział trzeci, bo nie mogę doczekać się, co będzie w Londynie! :D
    Buziaki <3333

    OdpowiedzUsuń
  4. świetnie się zapowiada! juz nie mogę doczekać się dalszej rozwoju akcji!
    dzięki tobie przypomniała mi się rekalama coca-coli 'coraz blizej swieta' :))
    super:))

    OdpowiedzUsuń
  5. To ja zacznę od tego, że masz bardzo ładny szablon :) Ja jestem osobą, która ma jakiegoś bzika na tym punkcie, bo sama się tym zajmuje, więc przepraszam, że piszę o rzeczach mało ważnych, ale na prawdę mi się podoba. A co do rozdziału. Czekam na następny, bo mam przeczucie, że tam już będzie mój ulubiony Belg. No nie mogę się doczekać. Chris jest bardzo przystojny, ale poza tym to go nie lubię. Po prostu nie lubię. Nie potrafię nawet podać sensownego argumentu, dlaczego go nie lubię.
    Pozdrawiam i czekam na następny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam na 10 rozdział http://nie-warta-cierpienia.blogspot.com/ Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie też się Chris wydaje jakiś taki śliski. Nie wiem dlaczego, być może to mylne przeczucie. Akcja powoli nabiera tempa i czekam na kolejny rozdział :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wiem dlaczego ale oboje nieco mnie drażnią. Przede wszystkim chyba Chris, nie wiem co jest w nim takiego ale mimo wszystkich moich starań nie potrafię go polubić. Wydaje mi się, że ten ich związek jest trochę za słodki. Ja rozumiem, że się kochają i trudno znoszą rozstanie ale powinni mieć też jakieś życie poza sobą. Nie mogą tylko ograniczać się do tego związku, bo to nie ma najmniejszego sensu. Nie muszą przecież każdego dnia spędzać na godzinnych rozmowach, tęsknią za sobą ale też są jakieś granice. Akcja nam się powoli rozkręca i ja już z niecierpliwością czekam co spotka dziewczyny w Londynie, no i oczywiście na Edena ; )
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapowiada sie ciekawie! Jak jest Eden, to inaczej byc nie moze! Jestem ciekawa jak sie poznaja. Czekam na nastepny! :)))
    _________________
    zapraszam na nowy rozdzial na www.londonisblue.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja czekamna Londyyyn *.* no i mam nadziee ze Hazard sie niedlugo pojawi. Mnie tez wkorza ta slodkosc ale tak ma byc xd czekam na kolejny rozdzial <3
    Zalraszam do siebie na czternastke male-jest-wredne.blogspot,com

    OdpowiedzUsuń
  11. #NOWOŚĆ: 13 Reasons Why I Love You: Prolog http://13-reasons-why-i-love-you.blogspot.com/2013/02/prolog.html?spref=tw

    OdpowiedzUsuń
  12. Nowość na gorzki-smak.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Wcale nie jest źle, przesadzasz! Podoba mi się :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Zapraszam na 11 rozdział na http://nie-warta-cierpienia.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń