Nie czułam świątecznej atmosfery,
która zwykle dopadała mnie pod koniec grudnia.
Zawsze biegałam uradowana, bo zaczynał padać śnieg, ubieraliśmy choinkę,
kupowaliśmy prezenty, spotykaliśmy się z bliskimi. Teraz nie czułam tego
wszystkiego. Siedziałam bezczynnie na kanapie, wpatrywałam się w ekran TV i
oglądałam jakiś bezsensowny film, co kilka minut przeplatany reklamami. Są dwa
rozwiązania, dlaczego tak się dzieje. Albo jestem już za stara na takie rzeczy,
albo za bardzo tęsknię za Chrisem i wszystko widzę w szarych kolorach. Jednak
przeczuwam, że to chyba jest ten pierwszy powód. Codziennie wieczorami widzę
się z brunetem na skype, więc utrzymujemy ze sobą kontakt. Nie jest to oczywiście realne spotkanie, ale
i tak dobrze, że w ogóle jakieś jest.
Właśnie teraz byłam w trakcie
rozmowy z nim przez telefon. Jego głos
łagodził wszystkie złe myśli i sprawiał, że unosiłam się do góry.
Moją rodzinę to trochę irytowało,
bowiem codziennie wisiałam, albo na
komórce, albo na laptopie i rozmawiałam z brunetem przez pół dnia. Nie moja
wina, że nie potrafimy bez siebie żyć.
Dzisiaj jest ostatni wolny dzień,
by móc się w pełni wygadać, bowiem jutro z samego rana wyjeżdżamy do Londynu, a
tam zapewne nie znajdę wystarczającej ilości czasu, by skontaktować się z moim chłopakiem!
- Nie uwierzysz! Spotkałem dzisiaj moich starych znajomych z Galway.
Spędzamy razem Sylwestra!- Usłyszałam jego uradowany głos.
Przyznam, że kiedy słyszę go w
pełni szczęśliwego, sama staję się szczęśliwa, jednak kiedy usłyszałam, że to z
przyjaciółmi spędzi Sylwestra, trochę
się zasmuciłam. Znów zaczęłam zamartwiać się faktem, że nie będzie go przy mnie
wtedy, kiedy go potrzebuję. On pewnie czuł to samo.
Jeszcze nigdy nie spędziliśmy
wspólnie Nowego Roku. On wtedy był w Irlandii, ja we Francji. Nasz wspólny Nowy
Rok polegał na napisaniu sms-a z życzeniami lub krótką rozmową przez telefon.
To było wystarczająco za mało, obiecałam sobie, że kolejne święta spędzimy
razem!
- Cieszę się, ale zawsze razem by
było o wiele lepiej.- W moim głosie można było usłyszeć zawód.
- Już niedługo, a będziemy razem przemierzać przez ten świat.- Na
te słowa chciałam natychmiast polecieć do Irlandii i wyściskać go z całych sił.
Co ja bym bez niego zrobiła?
Uśmiechnęłam się pod nosem i
westchnęłam. Ile ja bym dała, żeby go już zobaczyć.
Mogłabym rozmawiać z nim do 10
stycznia, ale wtedy moje ucho by odpadło, albo dziewczyny dostałyby szału, odesłały
z powrotem do Valenciennes i byłyby nici z udanej zabawy.
Właściwie to teraz powinnam
wykonać telefon do Fanny i Leah, aby wypytać się o szczegóły, kiedy mam stawić
się pod ich mieszkaniem.
Nie chciałam, ale musiałam
rozłączyć się z Chrisem. Życzyłam mu udanej zabawy i żeby wracał szybko do mnie.
Po kilku minutach zadzwoniłam do
dziewczyn, aby dowiedzieć się szczegółów naszej podróży.
Załatwiały wszystko same, a ja
nie wiedziałam kompletnie nic. Z jednej
strony fajnie, bowiem mogłam spędzić więcej czasu z moim chłopakiem, z drugiej
źle, gdyż jechałam tak jakby na gapę, nie wiedząc, czego mam się spodziewać.
Miałyśmy się spotkać po Bożym
Narodzeniu i wszystko ustalić, ale dziewczynom przedłużył się pobyt u ciotki,
więc wszystko robiłyśmy szybko, bez zastanowienia.
Umówiłam się z nimi w La Marivaux,
przynajmniej ta jedna była otwarta podczas świąt, a nikt w tym czasie nie przesiaduje
w kawiarenkach, więc spokojnie mogłyśmy wypić gorącą mokkę, zjeść czekoladowe
ciasto i omówić wszystkie rzeczy, tak by uchronić się od popełnienia
jakiejkolwiek gafy!
Nałożyłam granatowy płaszcz i
chowając komórkę do kieszonki spodni, skierowałam się w stronę celu. Było
zimno, lecz ja uwielbiałam takową pogodę. Najlepsze są spacery zimową nocą.
Wtedy mogę iść z uśmiechem na twarzy nawet i na koniec świata!
Przywitałam się z dziewczynami,
po czym zajęłyśmy miejsce przy jednym ze stolików i najpierw zajęłyśmy się
zamówieniem. Kiedy otrzymałyśmy swoje gorące napoje i słodkości, przeszłyśmy do
najważniejszej sprawy naszego spotkania. Jutro z samego rana miałyśmy jechać
pociągiem do stolicy, co niezbyt przypadło mi do gustu. Mogłyśmy lecieć
samolotem, z ceną wyszłoby nam praktycznie to samo, oraz zaoszczędziłybyśmy
więcej czasu, który mogłybyśmy przeznaczyć na zwiedzanie panoramy miasta.
Dziewczyny nie przemyślały tego porządnie, a że zakupiły bilety na pociąg, jest
już za późno by zrobić drobną korektę. No nic, jakoś będzie. Ustaliłyśmy, że po
przyjeździe do wypożyczonego domku, odpoczniemy kilka godzin, a później
wyskoczymy na miasto, by zapoznać się trochę z okolicą. Musiałyśmy wszystko
zobaczyć przed Sylwestrem, by w Nowy Rok znać powrotną drogę do domu. Do tego
dołączyłyśmy zwiedzanie stolicy, wycieczka na London Eye, Tower Bridge,
pamiątkowe zdjęcia. Nie chciałam przyjechać do Londynu tylko po to, by ostro
się zabawić. Wiedziałam, że nie przyjadę tutaj szybko, a powrót do Francji bez
jakichkolwiek pamiątek mógłby sprawić u mnie załamanie psychiczne. Ja wprost
uwielbiałam zwiedzać różne zakątki świata.
Kiedy byłam małą dziewczynką
wiele razy podróżowałam z moim tatą po Francji jak i reszcie Europy. Zwiedziłam
dosłownie całą Anglię ( oprócz Londynu, niestety), Hiszpanię, Włochy, Niemcy i
Belgię. Podczas nauki w szkole średniej
przerwałam moją passę z podróżami, gdyż musiałam skupić się tylko i wyłącznie
na lekcjach i doskonale zdać egzaminy. Teraz, kiedy mam odrobinę wolnego czasu,
postaram się znowu wrócić do moich ulubionych czynności. Wyjazd do wielbionego
przeze mnie Londynu rozpoczyna kolejny rozdział z podróżami w moim życiu!
Wracając do naszych planów, po
Sylwestrze zamierzałyśmy zostać jeszcze przez dziesięć dni w stolicy. Kompletnie
nie wiedziałyśmy co robić podczas tego ‘weekendu’. Największe atrakcje tego
miasta zwiedzimy pewnie w przeciągu dwóch dni, więc pozostaje nam osiem
kolejnych. Korzystając z tego, że Leah jest wielką miłośniczką piłki nożnej,
mogłybyśmy pójść na jakiś mecz Ligi Angielskiej. W okresie grudzień/styczeń
przewidywane były jakieś koncerty, więc to był nasz kolejny plan. Najlepszy
byłby koncert Coldplay’a. Obejrzałam ich trasę koncertową i to, co dzieje się
podczas ich występu, jest niesamowitym doświadczeniem! Do końca życia
wspominałabym to wydarzenie!
- Mogłybyśmy też wyrwać jakieś
gwiazdy z Londynu i przeprowadzić się do nich.- Rzuciła Fanny , dławiąc się
gorącą kawą.
Spojrzałam na nią irytującym
wzrokiem, a po chwili również się roześmiałam.
- Uważaj, bo jakaś gwiazda nas
zechce.- Dodałam poważniej i wstałam.
Robiło się już późno, a chciałam
się jeszcze dokończyć pakować. Dziewczyny odprowadziły mnie pod dom. Wracając
uzgodniłyśmy najmniejsze drobnostki i ustaliłyśmy, że koło godziny ósmej rano
mam się pojawić pod ich domem.
Ten ranek był dla mnie
szczególnie męczący! Nie dość, że musiałam wcześnie wstać, to od godziny 6:00
musiałam słuchać bezsensownej kłótni rodziców, która była dosłownie
normalnością jeśli chodzi o okres świąteczny. Oczywiście to była już końcówka
świąt, więc nie rozumiałam przyczyny ich konfliktu, ale mimo wszystko
zdenerwowało mnie to. Nie mogłam się nawet wyspać przed wyjazdem. Plusem było to, że mogłam w pociągu odespać te kilka godzin.
Zwlokłam się z łóżka w niezbyt
dobrym humorze, wykonałam poranną toaletę, zjadłam śniadanie, sprawdziłam czy
wszystko mam spakowane i już pół godziny przed czasem wyszłam z mieszkania.
Gdybym siedziała tam kilka minut dłużej, przyznam, że bym nie przeżyła!
Dziewczyny były zdziwione faktem,
że przyszłam o tak wczesnej porze, ale wpuściły mnie do środka. Tam mogłam
przez chwilę poczuć spokój i opanowanie. Zbierały się bez zbędnych komentarzy,
a ich rodzice jeszcze spali. Dziękowałabym całemu światu, gdybym to ja choć raz
obudziłabym się wcześniej niż rodzice i z samego rana by panowała cisza. Marzenie.
Na pociąg zawiozła nas
rodzicielka dziewczyn. Byłyśmy mocno
podekscytowane tym wyjazdem. Po raz pierwszy w Londynie.. Będzie się działo!
Mało brakowało a spóźniłybyśmy
się na pociąg! Wtedy to już by była totalna masakra, byłby nici z Sylwestra i
oblania naszych dobrze napisanych testów.
Kiedy już zajęłyśmy swoje miejsca
i ochłonęłyśmy, przyszła pora, by zadzwonić do Chrisa. Miałam lekkie problemy z
zasięgiem, ale wygadałam się z nim przez połowę drogi, natomiast kolejną połowę
przespałam. Alice zbudziła mnie wtedy, kiedy już wysiadałyśmy.
Nie chcielibyście zobaczyć mojej
miny, kiedy stanęłam na londyńskiej ziemi!
Mało brakowało a zaczęłabym
piszczeć jak małe dziecko!
Od razu poczułam tą cudowną
atmosferę, od zawsze marzyłam, by się tu znaleźć!
Teraz miałam jeden jedyny cel:
Zrobić wszystko, by zapamiętać ten urlop do końca swojego życia!
***
Od Autora:
Drugi odcinek tak samo marny ja pierwszy.
Mogę powiedzieć, że w odcinku trzecim zacznie się coś dziać.
Dodałam blogi do zakładki polecam także możecie zobaczyć w czym gustuję ;)
Do następnego ;*
ohohoho, będzie się dziać w tym Londynie!
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się odczekać trójki! Przy okazji :
zapraszam na część pierwszą :)
www.barcelona--tv.blogspot.com :)
Fajnie się zapowiada ten blog. Jestem ciekawa co czeka je w Londynie, swoją drogą też chciałabym tam pojechać :) Czekam na następny i pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńNo, no, no! I otóż proszę państwa zaczyna się akcja na miarę Oscara! :D (nie kojarz mi tu z niemotą :*)
OdpowiedzUsuńJest i Leah <3 Mraśnie, ale ten Chris zaczyna mnie irytować! Nie wiem dlaczego, tak po prostu.
Dajesz szybko rozdział trzeci, bo nie mogę doczekać się, co będzie w Londynie! :D
Buziaki <3333
świetnie się zapowiada! juz nie mogę doczekać się dalszej rozwoju akcji!
OdpowiedzUsuńdzięki tobie przypomniała mi się rekalama coca-coli 'coraz blizej swieta' :))
super:))
To ja zacznę od tego, że masz bardzo ładny szablon :) Ja jestem osobą, która ma jakiegoś bzika na tym punkcie, bo sama się tym zajmuje, więc przepraszam, że piszę o rzeczach mało ważnych, ale na prawdę mi się podoba. A co do rozdziału. Czekam na następny, bo mam przeczucie, że tam już będzie mój ulubiony Belg. No nie mogę się doczekać. Chris jest bardzo przystojny, ale poza tym to go nie lubię. Po prostu nie lubię. Nie potrafię nawet podać sensownego argumentu, dlaczego go nie lubię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na następny rozdział ;)
Zapraszam na 10 rozdział http://nie-warta-cierpienia.blogspot.com/ Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMnie też się Chris wydaje jakiś taki śliski. Nie wiem dlaczego, być może to mylne przeczucie. Akcja powoli nabiera tempa i czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Nie wiem dlaczego ale oboje nieco mnie drażnią. Przede wszystkim chyba Chris, nie wiem co jest w nim takiego ale mimo wszystkich moich starań nie potrafię go polubić. Wydaje mi się, że ten ich związek jest trochę za słodki. Ja rozumiem, że się kochają i trudno znoszą rozstanie ale powinni mieć też jakieś życie poza sobą. Nie mogą tylko ograniczać się do tego związku, bo to nie ma najmniejszego sensu. Nie muszą przecież każdego dnia spędzać na godzinnych rozmowach, tęsknią za sobą ale też są jakieś granice. Akcja nam się powoli rozkręca i ja już z niecierpliwością czekam co spotka dziewczyny w Londynie, no i oczywiście na Edena ; )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Zapowiada sie ciekawie! Jak jest Eden, to inaczej byc nie moze! Jestem ciekawa jak sie poznaja. Czekam na nastepny! :)))
OdpowiedzUsuń_________________
zapraszam na nowy rozdzial na www.londonisblue.blogspot.com
Ja czekamna Londyyyn *.* no i mam nadziee ze Hazard sie niedlugo pojawi. Mnie tez wkorza ta slodkosc ale tak ma byc xd czekam na kolejny rozdzial <3
OdpowiedzUsuńZalraszam do siebie na czternastke male-jest-wredne.blogspot,com
#NOWOŚĆ: 13 Reasons Why I Love You: Prolog http://13-reasons-why-i-love-you.blogspot.com/2013/02/prolog.html?spref=tw
OdpowiedzUsuńNowość na gorzki-smak.blogspot.com
OdpowiedzUsuńWcale nie jest źle, przesadzasz! Podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na 11 rozdział na http://nie-warta-cierpienia.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuń