Od kilkunastu minut zachłannie mieszałam
kolejną ziołową herbatkę, którą zaparzyła mi mama.
Przez ostatnie tygodnie wypiłam
chyba trzy opakowania tych specyfików, które miały działać uspokajająco, jednak
różnicy w moim zachowaniu nie zauważyłam ani trochę.
Ponad trzy tygodnie siedziałam
bezczynnie w mieszkaniu, użalając się nad swoim życiem. Przez okno często
widziałam cierpiącego Chrisa, który ukradkiem spoglądał się na posiadłość moich
rodziców. Tak cholernie za nim tęskniłam! Przebywać w tym samym mieście z
osobą, której sprawiło się przeogromny ból jest bardzo ciężko. Ile ja bym dała,
by naprawić kilka spraw..
Wiem jednak, że jest już za późno
na to wszystko. Mogłam myśleć racjonalnie podczas Sylwestra. Tylko głupi
wskakuje do łóżka nieznajomej osobie, kiedy ma drugą połówkę. Poza tym chyba na
tyle nie odjęło mi myśli, że zapomniałam o swoim chłopaku.
To raczej zrobiłam z pożądania. Z
trudnością muszę to przyznać, ale jakaś minimalna cząstka mojego serca należała
tylko i wyłącznie do Edena. Dostrzegłam,
że już koło sklepu był mną zainteresowany, a kolejne spotkania nie były
przypadkiem. Kto normalny spotyka na każdej swojej drodze tą samą osobę?
Za jednym tchem wypiłam zawartość
kubka i przykryłam się grubym, polarowym kocem w dziwne, śmieszne wzroki. Z
rogu łóżka chwyciłam kopertę ze zdjęciami, które wręczył mi Hazard. Z
dokładnością mogłam przeanalizować każdą fotografię, a w mych oczach pojawiły
się łzy. Gdyby nie ten wyjazd do Londynu wszystko potoczyłoby się inaczej, ale
z drugiej strony ten przelotny romans (jeśli tak to mogę nazwać) z Edenem był
chyba jednym z cudowniejszych przeżyć. Związek z Chrisem stał się już
codziennością. Byliśmy dosłownie jak stare małżeństwo, a Eden w pełnej
okazałości pokazał mi jak może wyglądać uczucie z innej perspektywy, chyba
nawet tej lepszej.
Spoglądając na obrazek, gdzie
Eden lekko muskał mój policzek, a w oddali, na tle London Eye było widać
kolorowe fajerwerki aż się rozpłakałam.
Na mamę w tej sytuacji mogłam
liczyć najbardziej. Była nie tylko rodzicielką, ale również wspaniałą
przyjaciółką, której w tej chwili potrzebowałam najbardziej.
Fanny i Leah pewnie nie chcą mnie
znać, poza tym miały się ze mną spotkać jak wrócą z Londynu, a minęło już kilka
dni od ich powrotu i nie odezwały się nawet słowem, moich połączeń również nie miały zamiaru
odebrać. Czułam się tak, jakby dosłownie cały świat mi się zawalił. Nie miałam
nikogo, na kim mogłabym polegać, oprócz mamy no i reszty rodziny.
Było mi przykro, że wszyscy
przyjaciele odwrócili się ode mnie, kiedy dowiedzieli się o moim wybryku w
Anglii.
Rozumiem, że popełniłam błąd, ale
prawdziwy przyjaciel wsparłby mnie, pomógł zapomnieć o całym zdarzeniu i
sprawić, że znowu patrzyłabym barwnymi kolorami na świat.
- Masz gościa!- Rodzicielka
krzyknęła z parteru.
Byłam mocno zdziwiona, nikogo się
nie spodziewałam.
Przeszło mi przez myśl, że może
to być Chris, który zapomniał zabrać jakichś swoich rzeczy.
Kiedy w drzwiach ujrzałam Leah
byłam jeszcze bardziej zaskoczona.
- Hej!- Uśmiechnęła się szeroko,
po czym mocno mnie do siebie przyciągnęła.
Z niedowierzaniem odwzajemniłam
uścisk, a w moim sercu mimowolnie zagościło ciepło.
- Przepraszam Cię najmocniej, że
nie odezwałam się do Ciebie, ale miałam strasznie zawalony grafik ostatnimi
dniami, że już nie mam siły.- Jęknęła i spojrzała się na moją lekko
przygnębioną twarz.
Zaprosiłam ją do środka, a ja
zaszyłam się w kuchni, by zrobić gorącą herbatę.
To była naprawdę miła
niespodzianka. Myślałam, że dziewczyny
całkiem się ode mnie odwróciły i już nie będę miała co liczyć na odbudowanie z
nimi przyjacielskich kontaktów. Leah była naprawdę kochaną osobą.
Zamknęłyśmy się w moim pokoju, by
na spokojnie porozmawiać i wyjaśnić sobie kilka spraw.
- Słyszałam, że nie jesteś już
Chrisem.- Posłała mi smutne spojrzenie.
Przytaknęłam.
- Skąd wiesz?
- Rozmawiałam z nim ostatnio. Był
zdruzgotany, zresztą nie dziwię mu się..- Westchnęła.
- Słuchaj, Leah. Chyba nie
przyszłaś tu tylko po to, by
wypominać mi zdradę Chrisa?- Spytałam
lekko podenerwowana.
- Nie! Oczywiście, że nie!
Przepraszam!- Wypuściła powietrze. – Przyszłam, by zobaczyć jak się czujesz,
musiało być ci naprawdę ciężko.- Ułożyła dłoń na moim ramieniu.
- I dalej jest.- Dodałam
sarkastycznie.
Myślałam, że uda nam się
normalnie porozmawiać o babskich tematach, jak bywało zwykle, lecz myliłam się.
Od razu rozpoczęła temat Chrisa i zdrady, a to mi nie pomogło.
Oczywiście powinnam dziękować jej
za to, że w ogóle przyszła do mnie, by sprawdzić mój stan, jednak nie
potrafiłam. Byłam cholernie zdenerwowana tym wszystkim..
- A co u Ciebie?- Zmieniłam
temat, bo jeszcze jedno jej pytanie odnośnie Chrisa, a wyprosiłabym ją z
mieszkania.
- Jest pięknie!- Rozmarzyła się.
– Wyprowadzam się!- Zapiszczała.
Nie musiała mówić gdzie, bo
doskonale wiedziałam, że chodzi o tego Latynosa z Chelsea.
Nie przepuściłaby takiej okazji.
Przyznam, że nawet się ucieszyłam, bo to było jej marzenie już od dawna i tak nagle
się spełniło.
Pogratulowałam jej, po czym
beznamiętnie oparłam się o kanapę. Chyba jedynie mi nic nie wychodzi…
- Rozmawiałam z Edenem.-
Powiedziała, siadając obok mnie.
Zrobiłam oczy jak pięciozłotówki.
- O czym?!- Wykrzyczałam.
- O Tobie.- Dodała ze stoickim
spokojem.
Nie ma to jak fajne obmawianie,
kiedy ja leżałam zapłakana i bez życia we Francji..
Długo jeszcze rozmawiałam z
przyjaciółką. Przyznam, że nieco poprawiła mi humor swoimi moralnymi i
dydaktycznymi wypowiedzeniami.
Uznała, że nie mam czym się
przejmować i bez zawahania powinnam zacząć prowadzić nowe życie. Z jednej strony miała rację, w sumie nie
zawsze życie jest idealne, a przejmowanie się jakimś niewypałem jest
bezsensowne. Tylko to jest łatwe do powiedzenia, a trudne do wykonania.
- Eden za Tobą tęskni.- Przerwała
kilkuminutową ciszę.
Jej słowa mnie już nie
zaskakiwały. Doskonale wiedziałam, że tęskni, bo sam mi powiedział, że będzie
mu mnie brakowało. Miło, że o mnie nie zapomniał i nie byłam dziewczyną tylko
na jedną noc, jak to u większości bywa.
- Nie zastanawiałaś się nad tym,
by się z nim skontaktować?- Upiła łyk herbaty.
- Chyba jest jeszcze za wcześnie
na jakiekolwiek kontakty z mężczyznami, Leah.- Posłałam jej poważne spojrzenie.
Chociaż w mojej głowie przewijała
się całkiem inna myśl.
Rozmowa z przyjaciółką dała mi
wiele do myślenia!
Przekonałam się, że nie warto
długo siedzieć i dołować się przeszłością, trzeba walczyć o wprost cudowną
przyszłość, by później mieć co wspominać, a chyba te radosne chwile wspomina
się lepiej, niż te przygnębiające.
Obiecała zabrać mnie w
najbliższym czasie do Londynu, jednak odmówiłam jej. Nie byłam jeszcze
przygotowana na to, by pojawić się w stolicy Anglii i spojrzeć w oczy Edena,
które najprawdopodobniej były we mnie do bólu zakochane.
To nie był jeszcze ten moment.
Jednak nie mogłam odmówić takiej
propozycji, gdyż znowu nabierała mnie chęć na wycieczkę. Kiedy uda mi się
opanować moje zachowanie i znowu zacznę w pełni żyć to na pewno ją odwiedzę. W
końcu będę musiała zobaczyć, jak Leah radzi sobie w piłkarskim świecie!
***
Chyba zaczyna się okres przymulania, ale niestety był on konieczny, by doprowadzić całokształt do jakiegoś efektu.
Nie sądzę, że będzie to udany blog, ponieważ nie wlałam w niego odpowiedniej ilości uczuć. Zawsze pisanie szło mi z wielką pasją i emocjami, to był dla mnie całkiem inny świat, oderwanie od rzeczywistości, a tutaj mam wrażenie, że musiałam pisać niektóre rozdziały z przymusu.
No cóż, nie chcę zawieszać tego bloga, bo wszystkie odcinki mam gotowe, ale wybaczcie jeśli coś spieprzę.