niedziela, 30 czerwca 2013

Chapter 9. Thank you, my friend.

 Od kilkunastu minut zachłannie mieszałam kolejną ziołową herbatkę, którą zaparzyła mi mama.
Przez ostatnie tygodnie wypiłam chyba trzy opakowania tych specyfików, które miały działać uspokajająco, jednak różnicy w moim zachowaniu nie zauważyłam ani trochę.
Ponad trzy tygodnie siedziałam bezczynnie w mieszkaniu, użalając się nad swoim życiem. Przez okno często widziałam cierpiącego Chrisa, który ukradkiem spoglądał się na posiadłość moich rodziców. Tak cholernie za nim tęskniłam! Przebywać w tym samym mieście z osobą, której sprawiło się przeogromny ból jest bardzo ciężko. Ile ja bym dała, by naprawić kilka spraw..
Wiem jednak, że jest już za późno na to wszystko. Mogłam myśleć racjonalnie podczas Sylwestra. Tylko głupi wskakuje do łóżka nieznajomej osobie, kiedy ma drugą połówkę. Poza tym chyba na tyle nie odjęło mi myśli, że zapomniałam o swoim chłopaku.

To raczej zrobiłam z pożądania. Z trudnością muszę to przyznać, ale jakaś minimalna cząstka mojego serca należała tylko i wyłącznie do Edena.  Dostrzegłam, że już koło sklepu był mną zainteresowany, a kolejne spotkania nie były przypadkiem. Kto normalny spotyka na każdej swojej drodze tą samą osobę?

Za jednym tchem wypiłam zawartość kubka i przykryłam się grubym, polarowym kocem w dziwne, śmieszne wzroki. Z rogu łóżka chwyciłam kopertę ze zdjęciami, które wręczył mi Hazard. Z dokładnością mogłam przeanalizować każdą fotografię, a w mych oczach pojawiły się łzy. Gdyby nie ten wyjazd do Londynu wszystko potoczyłoby się inaczej, ale z drugiej strony ten przelotny romans (jeśli tak to mogę nazwać) z Edenem był chyba jednym z cudowniejszych przeżyć. Związek z Chrisem stał się już codziennością. Byliśmy dosłownie jak stare małżeństwo, a Eden w pełnej okazałości pokazał mi jak może wyglądać uczucie z innej perspektywy, chyba nawet tej lepszej.
Spoglądając na obrazek, gdzie Eden lekko muskał mój policzek, a w oddali, na tle London Eye było widać kolorowe fajerwerki aż się rozpłakałam.
Na mamę w tej sytuacji mogłam liczyć najbardziej. Była nie tylko rodzicielką, ale również wspaniałą przyjaciółką, której w tej chwili potrzebowałam najbardziej.
Fanny i Leah pewnie nie chcą mnie znać, poza tym miały się ze mną spotkać jak wrócą z Londynu, a minęło już kilka dni od ich powrotu i nie odezwały się nawet słowem,  moich połączeń również nie miały zamiaru odebrać. Czułam się tak, jakby dosłownie cały świat mi się zawalił. Nie miałam nikogo, na kim mogłabym polegać, oprócz mamy no i reszty rodziny.
Było mi przykro, że wszyscy przyjaciele odwrócili się ode mnie, kiedy dowiedzieli się o moim wybryku w Anglii.
Rozumiem, że popełniłam błąd, ale prawdziwy przyjaciel wsparłby mnie, pomógł zapomnieć o całym zdarzeniu i sprawić, że znowu patrzyłabym barwnymi kolorami na świat.

- Masz gościa!- Rodzicielka krzyknęła z parteru.
Byłam mocno zdziwiona, nikogo się nie spodziewałam.
Przeszło mi przez myśl, że może to być Chris, który zapomniał zabrać jakichś swoich rzeczy.
Kiedy w drzwiach ujrzałam Leah byłam jeszcze bardziej zaskoczona.
- Hej!- Uśmiechnęła się szeroko, po czym mocno mnie do siebie przyciągnęła.
Z niedowierzaniem odwzajemniłam uścisk, a w moim sercu mimowolnie zagościło ciepło.
- Przepraszam Cię najmocniej, że nie odezwałam się do Ciebie, ale miałam strasznie zawalony grafik ostatnimi dniami, że już nie mam siły.- Jęknęła i spojrzała się na moją lekko przygnębioną twarz.
Zaprosiłam ją do środka, a ja zaszyłam się w kuchni, by zrobić gorącą herbatę.
To była naprawdę miła niespodzianka.  Myślałam, że dziewczyny całkiem się ode mnie odwróciły i już nie będę miała co liczyć na odbudowanie z nimi przyjacielskich kontaktów. Leah była naprawdę kochaną osobą.
Zamknęłyśmy się w moim pokoju, by na spokojnie porozmawiać i wyjaśnić sobie kilka spraw.
- Słyszałam, że nie jesteś już Chrisem.- Posłała mi smutne spojrzenie.
Przytaknęłam.
- Skąd wiesz?
- Rozmawiałam z nim ostatnio. Był zdruzgotany, zresztą nie dziwię mu się..- Westchnęła.
- Słuchaj, Leah. Chyba nie przyszłaś  tu tylko po to, by wypominać  mi zdradę Chrisa?- Spytałam lekko podenerwowana.
- Nie! Oczywiście, że nie! Przepraszam!- Wypuściła powietrze. – Przyszłam, by zobaczyć jak się czujesz, musiało być ci naprawdę ciężko.- Ułożyła dłoń na moim ramieniu.
- I dalej jest.- Dodałam sarkastycznie.
Myślałam, że uda nam się normalnie porozmawiać o babskich tematach, jak bywało zwykle, lecz myliłam się. Od razu rozpoczęła temat Chrisa i zdrady, a to mi nie pomogło.
Oczywiście powinnam dziękować jej za to, że w ogóle przyszła do mnie, by sprawdzić mój stan, jednak nie potrafiłam. Byłam cholernie zdenerwowana tym wszystkim..
- A co u Ciebie?- Zmieniłam temat, bo jeszcze jedno jej pytanie odnośnie Chrisa, a wyprosiłabym ją z mieszkania.
- Jest pięknie!- Rozmarzyła się. – Wyprowadzam się!- Zapiszczała.
Nie musiała mówić gdzie, bo doskonale wiedziałam, że chodzi o tego Latynosa z Chelsea.
Nie przepuściłaby takiej okazji. Przyznam, że nawet się ucieszyłam, bo to było jej marzenie już od dawna i tak nagle się spełniło.
Pogratulowałam jej, po czym beznamiętnie oparłam się o kanapę. Chyba jedynie mi nic nie wychodzi…
- Rozmawiałam z Edenem.- Powiedziała, siadając obok mnie.
Zrobiłam oczy jak pięciozłotówki.
- O czym?!- Wykrzyczałam.
- O Tobie.- Dodała ze stoickim spokojem.
Nie ma to jak fajne obmawianie, kiedy ja leżałam zapłakana i bez życia we Francji..
Długo jeszcze rozmawiałam z przyjaciółką. Przyznam, że nieco poprawiła mi humor swoimi moralnymi i dydaktycznymi wypowiedzeniami.
Uznała, że nie mam czym się przejmować i bez zawahania powinnam zacząć prowadzić nowe życie.  Z jednej strony miała rację, w sumie nie zawsze życie jest idealne, a przejmowanie się jakimś niewypałem jest bezsensowne. Tylko to jest łatwe do powiedzenia, a trudne do wykonania.
- Eden za Tobą tęskni.- Przerwała kilkuminutową ciszę.
Jej słowa mnie już nie zaskakiwały. Doskonale wiedziałam, że tęskni, bo sam mi powiedział, że będzie mu mnie brakowało. Miło, że o mnie nie zapomniał i nie byłam dziewczyną tylko na jedną noc, jak to u większości bywa.
- Nie zastanawiałaś się nad tym, by się z nim skontaktować?- Upiła łyk herbaty.
- Chyba jest jeszcze za wcześnie na jakiekolwiek kontakty z mężczyznami, Leah.- Posłałam jej poważne spojrzenie.
Chociaż w mojej głowie przewijała się całkiem inna myśl.
Rozmowa z przyjaciółką dała mi wiele do myślenia!
Przekonałam się, że nie warto długo siedzieć i dołować się przeszłością, trzeba walczyć o wprost cudowną przyszłość, by później mieć co wspominać, a chyba te radosne chwile wspomina się lepiej, niż te przygnębiające.
Obiecała zabrać mnie w najbliższym czasie do Londynu, jednak odmówiłam jej. Nie byłam jeszcze przygotowana na to, by pojawić się w stolicy Anglii i spojrzeć w oczy Edena, które najprawdopodobniej były we mnie do bólu zakochane.
To nie był jeszcze ten moment.
Jednak nie mogłam odmówić takiej propozycji, gdyż znowu nabierała mnie chęć na wycieczkę. Kiedy uda mi się opanować moje zachowanie i znowu zacznę w pełni żyć to na pewno ją odwiedzę. W końcu będę musiała zobaczyć, jak Leah radzi sobie w piłkarskim świecie!

***
Chyba zaczyna się okres przymulania, ale niestety był on konieczny, by doprowadzić całokształt do jakiegoś efektu.
Nie sądzę, że będzie to udany blog, ponieważ nie wlałam w niego odpowiedniej ilości uczuć. Zawsze pisanie szło mi z wielką pasją i emocjami, to był dla mnie całkiem inny świat, oderwanie od rzeczywistości, a tutaj mam wrażenie, że musiałam pisać niektóre rozdziały z przymusu.
No cóż, nie chcę zawieszać tego bloga, bo wszystkie odcinki mam gotowe, ale wybaczcie jeśli coś spieprzę.





6 komentarzy:

  1. Mrucznie, leah się wyprowadza, lily przejrzala na oczy :)
    G crcgbhgdr b hntd tv in ydrubt c thy cv yr crvyb Rd tnn orgia

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam tak przy każdym blogu. Niektóre rozdziały piszą się dosłownie same, a niektóre rodzą się w ciężkich bólach a i tak nie jestem zadowolona. Takie są uroki pisania opowiadań.
    A co do rozdziału, to Lily powinna spotkać się z Edenem. Nie postąpiła dobrze zdradzając Chrisa, ale mocno podejrzewam, że coś w ich związku się popsuło i dlatego im spowszedniał.
    Poza tym krew nie woda a majtki nie pokrzywy :)
    Czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zauważyłam, że nie masz zwiastunu.
    Jeżeli byś go chciała, serdecznie zapraszam na stronę http://mania-zwiast.blogspot.com/ !
    Zamów u KADU ;*, a na pewno nie pożałujesz ! :)

    Buziaki ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem czy bardziej mi żal Chrisa czy Edena :) Kurcze... Wiem jak z weną i zaangażowaniem bywa, bo ja nie raz byłam w takiej sytuacji, że nie miałam w ogóle pomysłu, ani chęci do jakiegokolwiek pisania. Ale życzę Ci żebyś miała dalszą radość z tego co piszesz bo to najważniejsze :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba coś z tym jest, że czas najwyższy spróbować zacząć od nowa. Oczywiście to nie jest takie proste ale takie życie i wieczne wspominanie tego co było nie ma najmniejszego sensu. Tym bardziej, że dla Lily ten związek to chyba był w znaczącym stopniu przyzwyczajeniem. Chris był dla niej ważny, ale oboje popadli w monotonie. Eden jest jak powiew świeżości i czegoś, czego ostatnio zabrakło w życiu naszej bohaterki. Może więc czas aby dać szansę czemuś nowemu?
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. kurczę, a jednak zawiesiłaś :| a ja umre z ciekawości bo nie wiem co będzie dalej no i czy z Chrisem czy jednak z Edenem. wcale nie przymulasz. daj znać jak zdecydujesz sie odwiesić. :p pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń