Nic nie mogło mnie zatrzymać w Londynie. Chyba w każdym
miejscu znajdzie się coś, co by mnie od niego odtrącało. Najbardziej będzie mi
brakować Betty i małej Caroline, z którymi zżyłam się chyba najbardziej.
Dziewczyna Edena, która okazała się jego żoną została po tym
całym zajściu na noc. Rankiem, kiedy brunet jeszcze spał, na spokojnie
zamieniłam z nią kilka słów. Nie zachowywałam się natrętnie, bo nie chciałam
walczyć o niego, tak właściwie to ona powinna mieć do mnie wyrzuty, w końcu to
chyba przeze mnie ich małżeństwo wisiało na włosku. Brązowowłosa okazała się
bardzo sympatyczną osobą pochodzącą z Belgii. Dużo opowiedziała mi o sobie,
Hazardzie i ich małym potomku. Łamało mi się serce, kiedy słyszałam jak do
bruneta zwraca się mężu. To
nieprawdopodobne, że byłam w związku z facetem, który miał żonę. Jego
przyjaciele na pewno o tym wiedzieli! W końcu Cesar dawał mi jakieś znaki
swoimi podrywami, pewnie nie chciał bym później cierpiała w tym związku, a ja
oczywiście głupia wymyślałam, że to jakieś koszmary.
Kiedy wyjaśniłam sobie wszystko z żoną Edena czułam się w
100% oczyszczona. Nie kłóciłyśmy się, tylko normalnie wytłumaczyłyśmy wszystko.
Z drugiej strony nie wiedziałam nawet, że Hazard jest jakiś rok po ślubie. Nie
widziałam obrączki, zdjęć z Natashą- tak miała na imię jego żona jaki i synem -Yanisem.
Z moim już chyba byłym chłopakiem nie miałam o czym
rozmawiać. Wszystko wyjaśniła mi Natasha, poza tym nie chciałam widzieć go na
oczy. Bez pożegnania pociągnęłam za sobą wszystkie walizki z moimi rzeczami na
lotnisko. Przedostatni bilet zabukowałam dzisiaj rano, także nie musiałam się
martwić od drogę powrotną do Francji.
Zakończyłam swój rozdział w Londynie, ciekawe na co teraz
przyjdzie kolej? Hiszpania? Włochy? Może Stany Zjednoczone? Wątpię, żebym tam
również znalazła swoje prawdziwe szczęście, przecież tutaj miało być tak
cudownie, tak pięknie z Edenem, z Naszą miłością do siebie. A teraz? Pozostały
mi jedynie wspomnienia i zdjęcia z Sylwestra i wakacji, do których będę wracać
z uśmiechem na twarzy, bo jest do czego. Nie chodzi tu tylko o Belga, ale o
doświadczenia i wrażenia.