Betty zawiozła mnie do swojego
mieszkania, które znajdowało się tuż przy stadionie Chelsea, więc znałam już
drogę, jednak na wszelki wypadek podała mi karteczkę z dokładnym adresem
zamieszkania. Poznała mnie również ze swoją malutką, słodką córeczką Caroline,
która dwa tygodnie temu skończyła dwa lata. Była słodką i miłą dziewczynką, jak jej mama!
Dowiedziałam się również, że Bethany jest samotną matką, narzeczony zostawił
ją, kiedy dowiedział się o jej ciąży. Najwidoczniej nie dorósł jeszcze do roli
ojca.. Szkoda mi jest takich dziewczyn. Przecież one nie zawiniły, w większym
stopniu to jest wina faceta. Mimo wszystko dodała, że jest jej nawet lepiej,
nauczyła się pracować i jednocześnie wychowywać dziecko, problem ma tylko
wtedy, gdy wyjeżdża na jakiś czas, by prowadzić badania do swojej firmy. Wtedy
szuka na określony czas opiekunki. Tym razem było tak samo. Betty była osobą,
która mnie od samego początku zainspirowała. Widać, że dużo przeszła w swoim
młodym życiu, bo dodam, że jest ode mnie
tylko dwa lata starsza, czyli skończyła w tym roku 23 lata. Potrafi
rozgadać się na bardziej psychologiczne, dydaktyczne tematy, które uczą
rozsądnego życia. Kiedy opowiadała mi o swojej historii, miałam łzy w oczach,
czasem sama wybuchała niepohamowanym płaczem, a czasem mówiła, że dzięki temu
jest teraz silniejsza mentalnie i dosłownie nic jej nie złamie. Ma przy sobie
swoją małą istotkę i robi wszystko, by mała Caro nie miała takiego życia jak
ona. Niezmiernie mi zaimponowała swoim charakterem i otwartością, przyznam, że
już po pierwszym spotkaniu stałyśmy się dobrymi koleżankami, co mnie bardzo
uszczęśliwiło!
Wchodząc do mieszkania Edena, od
razu usłyszałam głośną melodię, wydobywającą się z salonu i przeraźliwe piski
niektórych osób. Zdziwiłam się nieco, kiedy ujrzałam Lee, Oscara i resztę,
nieznanych mi osób, no poza Cesarem. Z układu, że ostatnio nie miałam dobrego
kontaktu z moją przyjaciółką jak i Edenem, od razu zaszyłam się w swoim pokoju, by spakować wszystkie
swoje rzeczy i przenieść się do Betty. Oczekiwałam, że zaraz ktoś wparuje do
pokoju, by ze mną porozmawiać, czy po prostu przywitać się, ale najwidoczniej
się myliłam.
Nikt nie przyszedł potowarzyszyć
mi i spytać co tak naprawdę robię i jak zamierzam ułożyć sobie życie. Leah
zaraz zaczęłaby swoje przeczucia co do Edena, a znowu on dociekałby gdzie tak
dokładnie się wyprowadzam i do jakiej pracy. Z jednej strony cieszyłam się, że
nie ma ich przy mnie, z drugiej nie było mi do śmiechu. Mimo wszystko Lee to
moja najlepsza przyjaciółka i powinna wybaczyć mi te cholerne wahania
nastrojów, które spowodowane są ostatnimi zawirowaniami w moim życiu, i Hazard
również mógłby nieco przystopować. Ja potrzebuję chwili na ogarnięcie tego
wszystkiego, na przeanalizowanie niektórych spraw, a on tego nie rozumie.
Jedynie czego teraz potrzebuję to wsparcia. Nikt nie chce pomóc mi duchowo.
Wszyscy mają do mnie jakieś ale,
wyżalenia. Emanują złością, wybuchają niepohamowanymi nerwami.. Rozumiem, że
się starają i chcą mi pomóc. Próbują zaoferować mi pomieszczenie, gdzie
mogłabym się wyspać, zregenerować swoje siły, ale powinni zaakceptować to, że
mogę się nie zgodzić, a nie później zaczynają sprzeczki i oczywiście w
ostatecznym wypadku jest to moja wina.
Przesiedziałam jeszcze chwilę na
łóżku, myśląc że w końcu chociaż Eden do mnie zajrzy i spyta się o bodajże
pracę. Potrzebowałam jakiegoś kontaktu, bo jak zamieszkam u Betty, to trzy
miesiące zakopane..
Nie mogłam dłużej już czekać.
Chwyciłam swoje dwie walizki i cicho, bez słowa wyszłam z pokoju, który przez
kilka dni był tylko i wyłącznie mój.
W salonie nadal trwała zabawa,
choć mniej huczna niż wcześniej. Poczułam za sobą wzrok kilku osób, ale nie
śmiałam się odwracać, by się z nimi pożegnać.
Nałożyłam czarne koturny i
ciągnąc za sobą walizki, wyszłam z domu Hazarda, domu którego już pewnie nie
zobaczę.
Wsiadłam do taksówki, która
czekała wprost na mnie i poprosiłam, by mężczyzna zawiózł mnie pod Stamford
Bridge, stamtąd dam radę dojść do mieszkania blondynki. W końcu poznałam trochę
Londyn.
Dziewczyna zdziwiła się trochę,
kiedy zobaczyła mnie już dzisiaj. Umówiłyśmy się na jutro z samego rana, ale
nie widziała przeszkody, bym pojawiła się u niej dzisiejszego popołudnia.
Pomogła mi wnieść moje pakunki do niewielkiego pokoiku, gdzie miałam spać, a
chwilę później usiadłyśmy w przedpokoju, gdzie zaczęłyśmy rozmowę . Wspominałam
już, że lubiłam z nią rozmawiać, bo zawsze z jej pogawędek wynika jakiś morał,
pouczenie, a to daje wiele do myślenia.
- Mówiłaś, że jesteś z Francji,
jak tutaj się znalazłaś?- Spytała, upijając łyk soku aroniowego,
- Długa historia.., ale ufam Ci,
więc mogę się zwierzyć.- Westchnęłam, przyciągając podbródek do kolan. – Razem
z przyjaciółkami wybrałyśmy się do Londynu, by uczcić Nowy Rok, no i dobrze
zdane egzaminy. Przyjechałam tu bez chłopaka, bo właśnie w tym czasie był w
Irlandii, a ja nie mogłam zrezygnować z zarezerwowanego miejsca. Z początku
wydawało się być wspaniale, od zawsze byłam po uszy zakochana w stolicy Anglii!
Oczywiście w Sylwestra poszło o kilka za dużo.. i spędziłam noc z niejakim
chłopakiem, który jak się okazało jest piłkarzem Chelsea FC. Nie potrafiłam tego przetrawić i od razu po
przyjeździe postanowiłam powiedzieć Chrisowi, że go zdradziłam, nie było łatwo,
zwlekałam z tym, po prostu bałam się reakcji i nie chciałam go stracić. Kiedy
pokazał mi pierścionek zaręczynowy, samo jakoś poszło.. Byłam zdesperowana, nie
myślałam nawet o tym, że poprosi mnie o rękę. Czułam się podle. Całymi dniami
płakałam, traciłam sens życia, aż w końcu Leah- moja przyjaciółka przywróciła
mi wiarę. Zaplanowałam sobie wyjazd do Londynu, praca, mieszkanie, inne bajery,
wiesz jak to marzenia, oczywiście w rzeczywistości nie jest już tak pięknie i
cudownie jak na kartce, na której wszystko dokładnie, krok po kroku
zaplanowałam. Pojawił się ten piłkarz, u którego nocowałam przez kilka dni,
przyjaciółka, która wmawiała mi, że owy gracz coś do mnie czuje, na ostatku
mieli do mnie wyrzuty, bo w pełni nie zgadzałam się z ich zdaniem, i tak jak
widzisz również nie mam pięknego i idealnego życia, jak się komuś wydaje.-
Opowiedziałam jej wszystko za jednym tchem, choć przyznam, że były momenty,
gdzie mało brakowało, abym się rozkleiła na dobre.
- Nikt nie mówił, że będzie
wprost idealnie, ale naprawdę nie jest dobrze. Nie wyobrażam sobie przyjazdu do
kraju, gdzie jestem po prostu bezbronna i nie mam dosłownie nikogo/niczego,
nawet pieniędzy na przeżycie kilku dni. Podziwiam Cię. Masz w sobie charyzmę.-
Objęła mnie ramieniem.
Po kilku dniach w końcu wymusiłam się na lekki uśmiech. Ktoś mnie
podziwia i wspiera, a jednak znalazła się taka osoba.
-Wiesz co? Może będziesz miała
coś przeciwko, ale według mnie ten piłkarz to chyba jednak naprawdę coś do
Ciebie czuje. Inny po takiej nocy nie chciałby mieć nawet z Tobą nic do
czynienia, a on godnie wziął Cię pod swój dach, zapewnił Ci opiekę, nie
oceniasz go zbyt surowo? – Rzuciła przelotnie.
- Zachował się godnie, to wiem,
jednak nie wiem co dokładniej mam sądzić na ten temat. On jest jedną z przyczyn
rozpadu mojego długoletniego związku, więc nie wiem czy jest tu o czym mówić..-
Oparłam głowę o miękką poduszkę, która znajdowała się na kanapie.
- Powinnaś mu zaufać, bez względu
na wszystko. Widać, że chłopak chce dać Ci ciepło i wsparcie, ale to ty się
odwracasz, by później mieć pretensję, że nikt Ci nie dał tego ciepła. Odpychasz
od siebie wszystkich, myśląc że sama dasz radę to wszystko przezwyciężyć, a
samej jest Ci trudniej. Przemyśl to, Lily.- Spojrzała prosto w moje oczy.
Przyznaję to znowu, ale jej
wprost pewne, prawdziwe, poważne monologi wygrywają z moimi przeczuciami i myślami. Jest
dla mnie jak jakiś psycholog. Jej słowa znacznie mi pomagają i sprawiają, że w
głowie układają się całkiem inne zdarzenia.
- Dziękuję, Betty. Na pewno
skorzystam z Twoich rad.- Lekko ucałowałam jej policzek, a później obie
skierowałyśmy się do pokoiku małej Caroline, która właśnie zaczęła płakać.
Widząc jak blondynka kołysze
swoją córkę, nucąc przy tym czułe kołysanki, poczułam w sobie instynkt
macierzyński. Zaraz przed moimi oczami pojawił się obraz, gdzie ja bawiłam
swoje kilkumiesięczne dziecko, uśmiechając się przy tym szeroko.
Ona również potrzebowała czasu,
by wyprowadzić swoje życie na prostą drogę. W porównaniu z tym co ona przeszła,
moje przeżycia to pestka. Ja chyba bym zapadła się całkiem pod ziemię, gdybym
była w załóżmy czwartym miesiącu ciąży i nagle mój narzeczony odszedłby ode
mnie, bo nie był przygotowany do roli ojca.
Betty miała wspaniały charakter,
nie rozumiem jak taki facet mógł się jej wyrzec z powodu ciąży i niechcianego
dziecka? Ten świat z roku na rok robi się coraz dziwniejszy.
Przez kolejne dwie godziny dalej
dyskutowałyśmy o życiu, związkach, idealnych małżeństwach, które jednak okazały
się jedną wielką pomyłką. Takie proste babskie tematy, które jednak przynosiły
wiele pouczeń.
Jedno najważniejsze z nich, które
sprawdza się dosłownie w każdym problemie jest takie, że nie warto się
poddawać. Trzeba iść dalej i na zagłębiać się w przeszłości. Musimy żyć chwilą,
bo za chwilę, tej chwili już nie ma.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz