czwartek, 15 sierpnia 2013

Chapter 11. Welcome to my home again.

Przeciągnęłam się i otworzyłam oczy. Od samego wieczoru nie byłam jeszcze przyswojona do mieszkania Edena, i noc spędziłam na przewracaniu się z boku na bok. Ciężko było mi w ogóle zasnąć, nie chodziło tutaj tylko o nowe miejsce, ale także o fakt, że nie jestem już z Chrisem. Okropnie przeżyłam rozpad naszego związku, dalej nie mogę przetłumaczyć sobie, że między nami wszystko jest skończone, że już nie ma nas, naszej wspólnej przyszłości. Tak długo budowaliśmy to uczucie, a tak szybko wszystko legło w gruzach. To wszystko była wina Hazarda, gdyby nie pojawił się w moim życiu, wszystko potoczyłoby się całkiem inaczej. A zresztą co ja mówię?! Jaka wina Hazarda? Zgonić winę na Edena to już szczyt mojej głupoty. On nic przecież nie zrobił. To ja popełniłam tutaj największy błąd. Przecież gdybym chciała, opanowałabym się i nie dopuściła do siebie Belga. Ostatecznie mogę zgonić to na procenty, których wtedy pochłonęłam bardzo dużą ilość, jednak one już niestety nie odpowiedzą za ten czyn. Gdybym została w Valenciennes, albo nie wygłupiała się, dalej tworzyłabym z Chrisem idealny związek, a może i bylibyśmy już zaręczeni. Nie ma czasu na gdybanie. Stało się i już się nie odstanie. Trzeba się z tym pogodzić i żyć dalej. Może zacznę lepsze życie tutaj, w Londynie. W końcu zaczynam swoje istnienie w gronie gwiazd futbolu, może jeszcze uda mi się zabłysnąć?
Naciągnęłam na siebie świeżo uprany szlafrok i wyszłam z sypialni. Po salonie rozpływał się już zapach świeżych, chrupiących tostów i słodkiej nutelli. Aż uśmiechnęłam się pod nosem i głębiej wciągnęłam ten przecudny zapach, który wprost uwielbiałam. Mogłabym porównać go do tego, z moich poranków w rodzinnym mieszkaniu, ale nie, ten był lepszy. Biorąc jeszcze pod uwagę Edena, który nadawał multum słodkości w tym bordowym fartuszku.
Byłam zdziwiona moimi myślami, bowiem powiedziałam sobie przed wylotem do Anglii, że nie będę utrzymywać żadnych kontaktów z brunetem. Jego osobę uważałam za jeden z powodów rozstania z moim byłym chłopakiem, a to dla mnie po prostu był cios.
Oczywiście jak zwykle, to, co sobie postanowię, często wypada mi z głowy i zaczynam działać wprost odwrotnie.  Tak samo było wtedy, kiedy obiecałam sobie, że od razu po przylocie do Valenciennes powiem Chrisowi całą prawdę, a jak wyszło? Okłamywałam go. Zachowałam się jak zwyrodniała małpa. Zero uczuć, a przecież jeszcze niecały tydzień przed powrotem  tak za nim tęskniłam i wydzwaniałam do niego, by słyszeć jego głos. Chyba zaczęłam się zmieniać..

- Voilà.- Ustawił na stole kubki z kawą, po czym zaprosił mnie dżentelmeńskim gestem do stołu.

Zaśmiałam się lekko i na palcach podbiegłam do stołu, na którym czekało na mnie wprost przepyszne śniadanie.

Eden zajął miejsce naprzeciw mnie i po chwili oboje sięgnęliśmy po jeszcze gorące tosty.

- I co teraz zamierzasz?- Spytał po chwili.

Wiedziałam, że prędzej czy później i tak zada mi to pytanie.

Wczoraj był nieco zaskoczony, kiedy pojawiłam się pod stadionem. Nie dziwiłam mu się, Byłam chyba jedyną osobą, której najmniej się spodziewał po wyjściu z obiektu.

Mimo wszystko nie dał po sobie poznać zaskoczenia.

- Na początek rozejrzę się za jakąś pracą, a mieszkać pewnie będę u Leah i jej chłopaka, Oscara, czy tam Davida. Później kiedy uzbieram już sobie trochę pieniędzy, wynajmę jakieś niewielkie mieszkanko w bloku.- Odparłam, całkiem poważnie.

- Gdybyś chciała, możesz zostać u mnie.- Od razu zaoferował.

- Dzięki, Eden, ale nie.- Odparłam z lekkim przygnębieniem.

Nie chciałam, by o mnie walczył. I tak już przeszłam za wiele z nim w roli głównej. Doskonale pamiętam, jak mówił mi, że coś do mnie czuje. A mieszkanie z nim pod jednym dachem jeszcze bardziej zmotywowałoby go do dalszego działania. A ja nie chciałam. Nie chciałam pakować się na razie w żaden związek. Zbyt bardzo przejęłam się rozstaniem z Chrisem i nie mogę ot tak zacząć związku z innym mężczyzną, a tym bardziej z Hazardem.

- Ale kiedy będziesz potrzebowała pomocy, daj mi znać.- Dodał i upił łyk gorącego napoju.

Kiedy wlepił we mnie swe morskie tęczówki, zaczęłam płonąć. Kompletnie zakochałam się w jego oczach. Były wprost idealne, najpiękniejsze. Jego wzrok działał na mnie kojąco. Kiedy byłam przy nim, nie mogłam opanować swoich myśli, wprost karciłam się w duchu za to, co wyprawiają moje zmysły, bo było to naprawdę niedorzeczne. Fantazjuję o chłopaku, którego powinnam unikać. Powinnam wybrać się chyba do jakiegoś psychologa, czy nawet psychiatry. Robię co innego, a myślę o czym innym.  A to właśnie doprowadza do cierpienia. Mózg mówi Ci inaczej, a serce podpowiada jeszcze inaczej. Często traciłam kontrolę nad takimi myślami. Raniłam się. Bałam się do tego przyznać, ale Eden od pewnego czasu, a wręcz nawet od Sylwestra nie był dla mnie zwykłą osobą. Chciał mnie uwieść i udało mu się to. Przez te kilka dni, spędzonych z nim w roli głównej sprawiły, że szaleńczo go pragnęłam. Chciałam go znowu przytulić, poczuć jego zapach, miękkość ust i siłę dłoni, którą mnie do siebie przyciągał. Chciałam być kochana, a wiem że Eden mógł stać się osobą,  z którą mogłabym zacząć nowe życie. W końcu minęły już dobre dwa miesiące od Sylwestra, a ten nadal nie pozbył się uczucia do mnie. To właśnie mówiło moje serce. Było otwarte na nowy związek. Za to mój umysł nie pozwalał na to. W pewnym momencie pojawiał się znak STOP i koniec. Było mi z tym trudno. Ta decyzja zła i ta niedobra.

-Lily?- Pstryknął mi palcami przed nosem.

- Tak?- Rzuciłam zdezorientowana.

-Spytałem się, czy jedziesz ze mną na trening?- Odpowiedział, wstając.

- Jasne, przy okazji porozmawiam z moją przyjaciółką.- Również odeszłam od kwadratowego stołu i skierowałam się w kierunku mojej sypialni, by się przebrać w wygodnie ubrania.

- Za 15 minut w salonie!- Odrzekł i wbiegł na pierwsze piętro.

Przeklęłam w duchu swoje zachowanie i szybko wyciągnęłam z walizki kremową bokserkę, jeansy i  sweterek koloru mentolowego.

Szybko przeczesałam włosy, by w miarę się układały i wyszłam z pokoju, by poczekać na bruneta, który chyba  nieco się zagubił w czasie.

 

Podróż pod obiekt treningowy chłopaków odbyła się bez zbędnych rozmów, wręcz mogę zaliczyć ją do udanych, oczywiście pomijając muzykę, która leciała w samochodzie Edena. Nigdy nie byłam zwolenniczką rapu i nigdy nią nie zostanę!

Na parkingu od razu dostrzegłam Leah i Latynosa, z którym spędziła Sylwestrową noc. Tym to dobrze.. Układa im się w życiu, a to bardzo nieprawdopodobne, bowiem nikt nie spodziewał się, że od razu po jednym dniu wpadną sobie w oko i staną się parą, a wskutek czego dziewczyna od razu zadecyduje o przeprowadzce do jego ogromnego mieszkania. Kibicowałam im i to strasznie! W końcu Leah jako jedyna nie odwróciła się ode mnie, tylko pomogła mi. Wiele rozmawiałyśmy o życiu i miłości, kiedy byłam w wielkim dołku po utracie Chrisa. To ona pomogła mi w normalnym stanie wybrnąć z tej całej sytuacji i zacząć życie na nowo. Jej słowa po prostu na mnie działały, a to pomogło mi w przezwyciężeniu wszelakich cierpień.

Mocno wtuliłam się w ramię przyjaciółki na przywitanie i zostawiając chłopaków samych na parkingu, ruszyłyśmy na boisko, gdzie właśnie wszyscy schodzili się na otwarty trening.

Zajęłyśmy miejsca na pobliskich trybunach tak, by jak najlepiej widzieć poczynania chłopaków.  Uśmiech z twarzy Leah nie schodził nawet na sekundę! Strasznie była zafascynowana piłką nożną, a mieć jeszcze takiego speca od futbolu w domu to już po prostu skarb! Mnie aż tak bardzo nie kręciło do tego sportu, praktycznie wcale nie interesowałam się tą dziedziną. Wolałam obejrzeć tenis, czy NBA, ale nie oblatywały mnie dreszcze na widok jakiegoś sławnego stadionu, czy gracza. Oczywiście przeczuwałam, że oglądalność meczy się u mnie zwiększy, gdyż w większości będę przebywać w gronie zapaleńców futbolowych. Nie przeszkadzało mi to w ogóle, w końcu trzeba urozmaicać swoje zainteresowania.

- Gdzie mieszkasz?- Spytała, kiedy trening się zaczął.

- Pierwszą noc przespałam u Edena, lecz nie zamierzam zamieszkać z nim na stałe. Myślałam nad tym, by znaleźć jakąś pracę, a później wynająć mieszkanie w bloku, ale to nie jest takie proste, jak się wydaje.- Dodałam.

Przytaknęła mi głową, po czym zaproponowała zamieszkanie u niej i Oscara. Oczywiście to on musiał się zgodzić, bo to jego dom, nie Leah, więc do końca nie byłam pewna. Mimo wszystko cholernie ucieszyłam się na tą propozycję.

- Dzwonił wczoraj do mnie twój tato. Tęskni za tobą i nadal uważa, że twoja przeprowadzka do Londynu to błąd.- Westchnęła, machając do swojego chłopaka, który właśnie ukradkiem na nią spoglądał.

Coś się we mnie zagotowało. No bez przesady, nikt nie będzie kierował moim życiem. Ukończyłam osiemnasty rok życia i mogę robić co chcieć. Nie miałam zamiaru siedzieć bezczynnie w Valenciennes i spotykać Chrisa!

Chciałam zapomnieć o przeszłości, o tym związku, o tym co mu wyrządziłam, a mieszkając tuż kilka domów przed nim nie zapomniałabym..

- Nie rozumiem, dlaczego robi mi z tego powodu tyle wyrzutów! Twój  nie miał nic przeciwko, kiedy przyjechałaś do domu z wieścią, że się wyprowadzasz.- Opadłam bez sił na barierki i nie miałam zamiaru się podnosić.

Trening trwał całą równą godzinę, później odbyło się rozdawanie autografów. Ja oczywiście musiałam poczekać na Edena, bo inaczej nie dostałabym się do jego mieszkania.

- Mam Ci się gdzieś podpisać?- Spytał z zawadiackim uśmiechem chłopak, o istnym buszu na głowie.

- Daj jej spokój, Luiz.- Odrzekł Eden i puścił mi oko.

- Dzieci.- Pomyślałam i odwróciłam się o 180 stopni, by uniknąć wzroku Hazarda, który jak wspominałam cholernie na mnie działał, zresztą jak i cały on.

- Lily?- Poczułam jak ktoś stuka mnie palcem w plecy.

Mimowolnie odwróciłam się, wlepiając swe oczy w tęczówki Belga. Mamo. Odpływam.

- Będę czekał na parkingu za jakieś 20 minut, idę wziąć prysznic.- Powiedział i czekał na moją odpowiedź.

Ja oczywiście zahipnotyzowana nic nie wydusiłam. Jedynie kiwnęłam głową, a kiedy odszedł odetchnęłam z ulgą.

- To nie jest normalne, kochanie.- Uśmiechnęła się Lee.- Ten brunet spogląda na Ciebie za każdym razem, a kiedy coś do Ciebie mówi, to z takim pożądaniem, że każda laska chciałaby mieć takiego faceta, mówię prawdę.- Ułożyła dłoń na lewej piersi.


Stuknęłam ją palcem w czoło, po czym pomachałam jej i zaczęłam się wycofywać z gromady rozbawionych fanów, którzy właśnie zostali oznakowani przez cały skład Chelsea.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz