Wylądowaliśmy w Portoryko. Od razu poczułam latynoski klimat i
wyśmienitą atmosferę. Przyznam, że nie jestem zwolenniczką upałów i morza, ale
Karaiby to chyba wyjątek. Zresztą każdy kto tutaj przyjeżdża jest tak
zafascynowany krajobrazami i atmosferą, że aż trudno oderwać się od zamyśleń.
W spokoju dojechaliśmy pod hotel,
który umiejscowiony był blisko Morza Karaibskiego. Byliśmy strasznie zmęczeni, jednak nie
mogliśmy zostać tego wieczoru w naszym apartamencie.
W kość dawała nam inna strefa
czasowa, w końcu to sześć godzin, co niekorzystnie wpłynęło na nasze
samopoczucie, mimo wszystko udało nam się sprawnie rozpakować walizki i po
godzinie 20:00 wyjść na olbrzymią plażę, która o tej porze gościła wielu
turystów.
Nie chcieliśmy zagłębiać się w
różne uliczki niewielkiego miasta- Culebra, w którym mieliśmy przyjemność
gościć, by się nie zgubić, dlatego też kilka godzin spędziliśmy wędrując wzdłuż
plaży, trzymając się za rękę.
Muszę przyznać, że ogromnie
czekałam na taką chwilę. Pamiętam jak, będąc małą dziewczynką, przeglądałam
zdjęcia zakochanych par, wędrujących po plaży w środku nocy. Wtedy zawsze
wyobrażałam sobie siebie w tej roli, a dziś mogę przeżyć ją naprawdę.
- W końcu razem.- Eden szepnął mi
na ucho dwa magiczne słowa i strzelam, że zrobił cudowny uśmiech.
Zawsze cieszy się, jeśli coś jest
po jego myśli.
Ostatnie miesiące były dla nas
lekcjami z dydaktyzmu. Oboje poznaliśmy głębsze znaczenie miłości i uczucia,
dlatego właśnie teraz jesteśmy tutaj razem i spędzamy najcudowniejsze chwile w
naszym życiu. Wątpię, żeby moja rodzina cieszyła się z tak szybkiego, nowego
związku, ale po pewnym czasie na pewno by go zaakceptowała, bo przecież chcą
mojego szczęścia, a przy Edenie czuję się najszczęśliwszą osobą na ziemi.
- Jak będziemy już starym
małżeństwem, przylecimy tutaj i powspominamy sobie młodzieńcze czasy.- Poczułam
jak łapie mnie lewą ręką w pasie, a prawą wodzi w powietrzu, ukazując mi piękny
zachód słońca.
Zaśmiałam się na jego bujną
wyobraźnię. Przyznam, że jeszcze nigdy nie przepowiadał nam przyszłości,
szczególnie takiej.
-Teraz zaciśnij kciuki i walcz o
to, żeby wszystko się spełniło.- Odpowiedziałam, tuląc twarz do jego chłodnego
policzka.
Wieczory są tu dość chłodne, ale
to właśnie jest cudne. Wtedy czuje się tą prawdziwą egzotykę kraju, ukazuje się
naturalne piękno, które każdy wysoko ceni.
Oplotłam dłońmi jego szyję i
przysunęłam się bliżej do jego sylwetki. Bardzo tęskniłam za jego bliskością. W
końcu nie zawsze ma czas i ochotę, by poświęcić chwilę dla mnie. Ważną rolę
odgrywa dla niego zespół i nie dziwię się mu. Jest w optymalnej formie i niech
walczy o dobre miano w klubie, należy mu się za tą ciężką pracę.
Jeszcze bardziej przylgnęłam
twarzą do jego policzka, a w moich nozdrzach zawirował świeży zapach jego
włosów, które były przesiąknięte chłodnym wiatrem.
Zbyt bardzo przywiązywałam się do
tego miejsca i to chyba był mój słaby punkt.
Ciągłe wyobrażenia idealnego,
pięknego życia w tym mieście wprost mnie fascynowały i z czasem zaczęłam
maltretować Edena, że jak przyjedziemy tutaj za kilkanaście lat to już na
zawsze.
Oczywiście on się śmiał, ale ja
mówiłam poważnie. Nevermind. Powracamy do świata realnego.
Jeszcze przez pół godziny
spacerowaliśmy po mokrym piasku, debatując na temat naszej wspólnej
przyszłości. Oczywiście nie obyło się bez żartów i śmiechów, bo niektóre
wymysły zarówno moje jak i Edena były dość dziwnie i raczej nie do spełnienia.
Bo jak można wybudować willę na dnie morza z raf koralowych i mieszkać tam
przez resztę życia? Tutaj wyobraźnia Belga nie sięga granic.
Do naszego apartamentu wróciliśmy
po 22:00. Byliśmy cholernie wykończeni podróżą i bez żadnych namysłów od razu
opadliśmy na łóżko i zasnęliśmy jak małe dzieci.
Oczywiście nie mogliśmy spać w
spokoju. Nasze organizmy nie były jeszcze przyzwyczajone do tego miejsca, także
leżeliśmy w półśnie przez jakąś godzinę, a później oboje trochę zdenerwowani
buszowaliśmy po apartamencie, a po kilkunastu minutach stwierdziliśmy, że nie
ma sensu wymuszać snu, skoro można wyjść na miasto.
Oczywiście była to dobra pora do
robienia zdjęć, a że ja uwielbiałam fotografię wzięłam ze sobą aparat i
powędrowaliśmy podbić Portoryko.
Kolejne dni spędzone na Karaibach
były najcudowniejszymi chwilami w naszym życiu. Wątpię, że można to porównać ze
słynnym Dubajem, który w żadnym stopniu nie dorównuje miejscu, w którym się
teraz znajdowaliśmy. Poza tym Zjednoczone Emiraty Arabskie są już
przereklamowane i wątpię, żebym przeżywała te same emocje będąc w tamtym
mieście.
Trzeba samemu odkryć
fantastyczne, oryginalne miejsce, wtedy jest najlepiej.
Jak najwięcej czasu poświęcaliśmy
zwiedzaniu i odpoczywaniu na ogromnej, gorącej plaży. Ludzi nie kręciło się tutaj zbyt wiele,
mieszkańców wprawdzie nie było tak mało, tak samo jak i turystów, mimo wszystko
to nam odpowiadało. Mogliśmy mieć te
widoki jedynie dla siebie. Ja oczywiście
nie mogłam się obyć bez robienia zdjęć i miałam je chyba pięć razy więcej niż
podczas Sylwestra w Londynie.
Te wakacje miały być dla nas
chwilą relaksu, spokoju, ale również zabawy.
Oczywiście nie obyło się także
bez niebezpiecznych akcji, takich jak pojawianie się jadowitych węży obok
naszych sylwetek. W pierwszej chwili były to momenty zgrozy, pamiętam jak
Hazard wskoczył przestraszony do morza, a tam czekała na niego kolejna porcja
hardcorowych przygód.
Ja po krótkim czasie zwijałam się ze śmiechu.
Przeczytałam, że węże wcale nie należą do grupy tych niebezpiecznych, do tego
Eden piszczał wprost jak kobieta, co mnie jeszcze bardziej rozśmieszało.
Jeszcze nigdy nie widziałam go w
takiej sytuacji i przyznam, że nie w każdej akcji potrafi wykazać się odwagą.
Przez to całe zajście z wężami i
piszczeniem Edena, pokłóciliśmy się, to znaczy jemu nie pasowało to, że robiłam
sobie z niego żarty. Co za poważny człowiek.
Mimo wszystko nie przejmowałam
się tym, nadal czułam, że za moment wybuchnę ze śmiechu, a naburmuszony brunet
wygląda tak słodko, że miałam ochotę oprawić
go w ramkę i ustawić w moim pokoju.
Kolejne dni wyglądały dosłownie
tak samo. Zwiedzanie, plaża, morze, czasem jakieś wieczorne zabawy na plaży,
które całkowicie różniły się od tych londyńskich w klubach, gdzie więcej jest
mafiosów niż ludzi, z którymi można się naprawdę dobrze zabawić. Tutaj
najlepszym trafem była latynoska muzyka, do której aż biodra same kręciły
ósemki.
Przedostatniego dnia naszego
pobytu w Portoryko wypożyczyliśmy łódkę i postanowiliśmy zwiedzić okolicę z
całkiem innej perspektywy.
- Nie oddalaj się tak!-
Powiedziałam całkiem poważnie, kiedy zaczęliśmy wypływać na coraz głębsze wody
i praktycznie nie widzieliśmy wyspy.
Najgorsze w tym wszystkim było
to, że łódka zaczęła się napełniać wodą i
przez cały czas musiałam moim słomianym kapeluszem pozbawiać się
nadmiaru wody.
- Mówiłam Ci, żebyś uważał!-
Krzyknęłam, kiedy byłam już totalnie zmęczona wylewaniem wody.
Oczywiście musiała rozpętać się
kłótnia i przez całą powrotną drogę oboje krzyczeliśmy na siebie, nie zważając
nawet na to, że na plaży zebrała się całkiem niezła gromada ludzi, których
pewnie śmieszyła ta cała sytuacja.
Kiedy poczuliśmy pod nogami
piasek i ląd, sami zaczęliśmy się z tego śmiać. I jak tu się nie przyznać, że
to nie są najwspanialsze wakacje?
Ostatniego dnia pakowaliśmy już
wszystko i do zrelaksowania się przed długim lotem musiała wystarczyć nam tylko
plaża przy hotelu.
Tego dnia Hazard nie był już taki
wesoły. Myślałam, że nie chciał opuszczać tego miejsca, ale szybko wybiłam to
sobie z głowy. Wątpię, żeby ktoś tak bardzo cierpiał z tego powodu. Widać, że
był lekko podenerwowany i przerażony.
- Co się dzieje?- Usiadłam obok
niego na plaży i objęłam ramieniem. – Nie wyglądasz zbyt dobrze. Źle się
czujesz?- Spytałam, martwiąc się o jego samopoczucie.
- Wszystko jest okej, chyba
słońce mi zaszkodziło. Napiję się wody, pewnie przejdzie.- Odpowiedział
beznamiętnie, wbijając wzrok w morze i chwytając butelkę mineralnej wody, którą
przed chwilą położyłam na piasku.
Nie wydawało mi się, że to słońce
tak na niego zadziałało. Wcześniej nie miał takich problemów, poza tym czuję,
że unika ze mną kontaktu, a to może źle świadczyć..
Mimo wszystko nie chciałam psuć
sobie nastroju jego zachowaniem. Obiecałam sobie, że wrócę w pełni zadowolona z
wyjazdu i nie chcę doznawać tutaj przykrych wiadomości. Wyjaśnimy tą sprawę w
Londynie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz